Rząd chce budować w Polsce elektryczne samochody. - Zbudowanie auta za 70 tys. zł jest niewykonalne, choć mamy wielu zdolnych inżynierów, którzy już teraz projektują auta na całym świecie - mówił w TVN24 BiS Nikolas Glonti, współwłaściciel Centrum Tuningowego PP-Performance Polska.
Ministerstwo energii planuje, że na początku listopada zostanie ogłoszony konkurs na karoserię pierwszego polskiego samochodu elektrycznego. Prototyp całego pojazdu ma być gotowy w przyszłym roku. Gotowe auto ma być nie droższe niż 70 tys. zł.
Piękne marzenie
Zdaniem Szymona Sołtysika, redaktora naczelnego Topgear.pl realizacja polskiego auta elektrycznego nie będzie taka prosta. - Budowa elektrycznego samochodu to nie tylko narysowanie karoserii. Czy jesteśmy w stanie stworzyć taki samochód? Marzyć zawsze warto, ale niestety nie jest to takie proste - mówił Szymon Sołtysik i dodał, że dotąd wiele firm potknęło się na próbuje stworzenia elektrycznego auta. - To bardzo trudny projekt. Na początek jednak chciałbym usłyszeć kto będzie w Polsce produkować ten samochód. Musimy mieć konkretne zaplecze projektowe, ale też inżynieryjne - dodał. Natomiast Nikolas Glonti, współwłaściciel Centrum Tuningowego PP-Performance Polska uważa, że w Polsce mamy bardzo wielu zdolnych inżynierów, którzy już teraz projektują auta dla firm na całym świecie. - Można w Polsce to zrobić - mówił Glonti i dodał, że nierealna jest kwota 70 tys. zł, które ma maksymalnie kosztować elektryczne auto. - Docelowe 70 tys. złotych to dla większości ludzi i tak za dużo, a zbudowanie auta elektrycznego za takie pieniądze jest niewykonalne, bo wymaga to olbrzymich nakładów - dodał.
Rządowy program
We wrześniu resort energii przyjął Plan Rozwoju Elektromobilności, który zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych. Plan uwzględnia też elektryfikację transportu publicznego. W 2020 r. - jak wynika z planów resortu energii - w Polsce zarejestrowanych powinno być już ok. 75 tys. pojazdów elektrycznych, z czego 70 proc. w aglomeracjach i obszarach gęsto zaludnionych. W 2025 r. we flocie wykorzystywanej przez administrację publiczną pojazdów napędzanych prądem miałaby być już połowa. Plan ma być realizowany w trzech etapach - w fazie pierwszej, do 2018 r. wdrożone mają być programy pilotażowe, które za zadanie będą miały przekonać do elektromobilności. w tym czasie mają też powstać prawne warunki do rozwoju elektromobilności. W fazie drugiej, czyli w latach 2019 - 2020 w wybranych aglomeracjach i wzdłuż sieci TEN-T (Transeuropejskiej Sieci Transportowej) w Polsce ma powstać infrastruktura do ładowania pojazdów elektrycznych. W 32 wybranych aglomeracjach ma już być wtedy 50 tys. pojazdów na prąd i 6 tys. punktów o normalnej mocy ładowania i 400 punktów o dużej mocy ładowania.
Zachęty?
W tym czasie - jak zapowiada resort energii - będą zachęty do kupowania pojazdów elektrycznych. Oprócz ułatwień podatkowych, w tym zerowej stawki VAT, co wymaga przekonania do tego pomysłu KE, bo na razie europejskie przepisy takiej możliwości nie przewidują. Zachętą ma być uzależnienie opłaty rejestracyjnej od emisyjności i ceny. Oznacza to, że taka opłata byłaby wyższa dla tych, którzy kupują samochody tańsze, często z drugiej ręki, które emitują wiele zanieczyszczeń. W fazie trzeciej - w latach 2020 - 2025 - przewidują pomysłodawcy planu - ze względu na coraz większą popularność, powstanie moda na pojazdy napędzane prądem, to zaś będzie stymulować na nie popyt. Polska sieć energetyczna będzie już wtedy przygotowana na dostarczenie energii dla ok. miliona elektrycznych pojazdów. Jak wskazują autorzy planu, elektrycznie napędzane pojazdy pozwolą na bardziej efektywne wykorzystanie sieci energetycznych, przede wszystkim w tzw. dolinach nocnych, kiedy to elektrownie produkują prąd, a jego zużycie jest niewielkie. W tym czasie napędzane elektrycznością pojazdy mogłyby być ładowane.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock