Ulga dla klasy średniej w Polskim Ładzie budzi sporo wątpliwości i obaw pracowników. Nie pomaga w tym rząd, który tydzień po wejściu w życie ustawy podatkowej nieoczekiwanie zmienił przepisy w sprawie zaliczek na podatek dochodowy. - Obecnie składanie oświadczenia o nieuwzględnienie ulgi dla klasy średniej ma niewielki sens - uważa Marek Kolibski, doradca podatkowy i partner w Kancelarii Kolibski, Nikończyk, Dec & Partnerzy.
Ulga dla klasy średniej - co to jest?
Ulga dla klasy średniej to miał być sposób na zrekompensowanie dużej grupie pracowników negatywnych skutków zmian w składce zdrowotnej wprowadzonych Polskim Ładem. Na ulgę łapią się pracownicy ne etatach oraz przedsiębiorcy rozliczający się na skali podatkowej. Warunek - ich roczne przychody muszą mieścić się w przedziale od 68 412 zł do 133 692 zł. To oznacza pensję na poziomie od 5701 zł do 11 141 zł brutto miesięcznie.
Zgodnie z ustawą powinno być tak: ulga dla klasy średniej jest naliczana automatycznie, chyba że pracownik złoży do pracodawcy wniosek o jej nieuwzględnianie. Po co miałby go składać? Wystarczy, że przekroczy o 1 zł próg i traci prawo do ulgi, co wiąże się z koniecznością zwrotu pieniędzy - nawet 2287 zł (maksymalny zysk z ulgi dla klasu średniej to 190,5 zł miesięcznie). A powody nieoczekiwanego przekroczenia rocznych progów zarobków mogą być różne - z jednej strony utrata pracy (co zmniejsza przychody), a z drugiej na przykład premia lub nagroda (co z kolei przychody zwiększa).
Dlatego wcześniej eksperci podatkowi zwracali uwagę, że warto rozważyć złożenie wniosku do pracodawcy o nieuwzględnienie ulgi dla klasy średniej. Jeśli zmieścilibyśmy się na koniec roku w przedziale przychodów od 68 412 zł do 133 692 zł, dostalibyśmy po prostu zwrot podatku.
Rzecznik rządu: rezygnacja z ulgi dla klasy średniej nie będzie skuteczna
Do kwestii ulgi dla klasy średniej odniósł się w sobotę rzecznik rządu. Konferencja prasowa dotyczyła m.in. nowego rozporządzenia zmieniającego zasady pobierania i przekazywania zaliczki na podatek dochodowy, które obowiązuje od 8 stycznia i ma być łatą nałożoną na rozwiązania podatkowe Polskiego Ładu.
- Obserwowaliśmy od kilku dni, że wielu pracodawców przedkłada swoim pracownikom oświadczenie, które dotyczy rezygnacji z ulgi dla klasy średniej. W wielu przypadkach podpisanie tego oświadczenia powodowało, że wynagrodzenia były liczone, nie uwzględniając tej ulgi. Dlatego też przepisy, które zostały przyjęte, powodują, że taka rezygnacja nie będzie skuteczna - mówił Piotr Mueller.
- My chcemy, żeby te pieniądze były wypłacane regularnie, co miesiąc, a nie na przykład w rozliczeniu rocznym, bo rezygnacja z ulgi dla klasy średniej powodowała taki efekt, że pensja, zamiast być wyższa co miesiąc, byłaby nadpłacana dodatkowo przy zwrocie PIT-u, po roku - opisał.
- Chcemy, żeby Polacy otrzymywali wyższe świadczenia co roku, teraz, wraz z wdrożeniem reformy. Dlatego ta korekta powoduje, że rezygnacja z ulgi dla klasy średniej nie jest skuteczna, dzięki temu nikt nie może wymusić rezygnacji w ramach prowadzonych działań księgowo-kadrowych - wyjaśnił rzecznik.
"Obecnie składanie oświadczenia o nieuwzględnienie ulgi dla klasy średniej ma niewielki sens"
O słowa rzecznika i konsekwencje wejścia w życie nowego rozporządzenia dla ulgi dla klasy średniej zapytaliśmy ekspertów podatkowych.
- W mojej ocenie sformułowanie "taka rezygnacja nie będzie skuteczna" oznacza, że nie będzie miała znaczenia dla pracownika, bo pracodawca i tak będzie musiał policzyć zaliczkę według starych zasad i nowych zasad i potrącić mniejszą. A więc skoro ulga dla klasy średniej miała przeciwdziałać temu, żeby pracownicy stracili w stosunku do zasad wynikających z ubiegłego roku, to czy złożą wniosek, czy nie, dostaną nie mniej niż w roku ubiegłym - wyjaśnia w odpowiedzi na pytania TVN24 Biznes Małgorzata Samborska, partnerka w firmie doradczej Grant Thronton. W praktyce to tak, jakby ulga miała być stosowana, niezależnie od tego, czy złożymy wniosek o jej niestosowanie, czy nie.
- Polski Ład to niesamowita komplikacja przepisów podatkowych. Rozporządzenie to zwieńcza - dodaje Marek Kolibski, doradca podatkowy i partner w Kancelarii Kolibski, Nikończyk, Dec & Partnerzy. Jak tłumaczy, naruszające zasady przyzwoitej legislacji, a być może także niezgodne z Konstytucją RP rozporządzenie nakazuje księgowym obliczać każdą zaliczkę dwa razy: według zasad z tego roku oraz według nieobowiązujących zasad z ubiegłego roku. Następnie trzeba wybrać mniejszy wynik. - Przy czym nie ma żadnego logicznego uzasadnienia, aby stosować przepisy z 2021 roku. Chodzi tylko o to, żeby na razie nikt nie stracił na Polskim Ładzie - mówi Kolibski.
Jego zdaniem "obecnie składanie oświadczenia o nieuwzględnienie ulgi dla klasy średniej ma niewielki sens". - Rzecznik rządu tłumaczy, że właśnie po to wprowadzono rozporządzenie. Jeśli tak jest rzeczywiście, to chyba prościej byłoby, gdy po prostu Polski Ład nie przewidywał możliwości składania takiego wniosku. A nie najpierw taki wniosek wprowadził, a później rozporządzeniem spowodował, że w wielu przypadkach jest on nieskuteczny - zauważa.
Nowe rozporządzenie a ulga dla klasy średniej. Jakie skutki?
Marek Kolibski dodaje, że bieżący skutek nowego rozporządzenia jest oczywisty – chodzi o to, żeby nikt w trakcie roku nie dostawał niższej wypłaty niż w ubiegłym. - W ten sposób przez rok nikt nie będzie mówił, że stracił na Polskim Ładzie. I taki jest cel - wyjaśnia.
Natomiast - dodaje - przy rozliczeniu rocznym u wielu osób wyjdą duże kwoty dopłaty podatku i być może wówczas minister również pomoże podatnikom, na przykład odroczy termin zapłaty.
- Na koniec warto zaznaczyć, że z ekonomicznego punktu widzenia zawsze lepiej dostać wyższą wypłatę w trakcie roku i zapłacić do urzędu skarbowego wyrównanie dopiero w kwietniu kolejnego. Wówczas bowiem podatek jest częściowo "zjedzony" przez inflację. Trzeba jednak być świadomym, jak duża będzie dopłata, aby w odpowiednim momencie posiadać pieniądze na zapłatę podatku - podkreśla ekspert.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock