Senacka komisja budżetu i finansów rekomenduje, by koszty przewalutowania kredytów frankowych pół na pół poniosły banki i frankowicze. Tym samym komisja zaleca, by ustawa przyjęta przez Sejm zmieniła brzmienie i wróciła do pierwotnej postaci. W wersji uchwalonej przez Sejm 90 proc. kosztów przewalutowania kredytów we frankach miały ponosić banki. Głosowanie w izbie wyższej ma odbyć się na posiedzeniu, które rozpocznie się 2 września.
Senacka komisja przyjęła poprawkę po kilkunastu godzinach obrad i dyskusji z udziałem środowisk zainteresowanych tematem.
W całym Senacie PO ma większość, więc z przeprowadzeniem ostatecznych zmian nie powinno być problemu.
Ministerstwo opiniuje
Jak mówiła w czwartek na posiedzeniu senackiej komisji wiceminister finansów Izabela Leszczyna, "wejście w życie ustawy o frankowiczach w obecnej wersji będzie miało negatywne skutki nie tylko dla sektora bankowego, ale dla całej gospodarki". Dodała, że rząd "z niepokojem" przyjął zmiany w tej ustawie, dokonane przez Sejm.
Do przełknięcia?
Wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) Wojciech Kwaśniak mówił w czwartek senatorom, że ustawa dotyczy kredytobiorców, którzy bez problemu obsługują swoje zadłużenie, więc można mieć wątpliwości, czy jest w ogóle potrzebna. Jak dodał pierwotna wersja ustawy, przed uchwaleniem przez Sejm, zakładająca równy podział kosztów przewalutowania, to wersja, którą banki posiadające portfel kredytów frankowych "byłyby w stanie udźwignąć". Ale obciążenie tych banków 90 proc. kosztów przewalutowania kredytów i dodatkowe skumulowanie tego w jednym roku spowoduje "istotne" negatywne skutki dla tych banków - przekonywał wiceszef KNF. To z kolei - dodał - "zdestabilizuje polski system finansowy". Kwaśniak podkreślał, że wtedy przestanie być aktualne to, czym Polska szczyciła się od początku światowego kryzysu gospodarczego - że nie było wypłat dla banków ze środków publicznych. Wejście w życie obecnej wersji ustawy - jak przekonywał - zaangażuje środki publiczne do stabilizowania systemu finansowego.
Brak równości?
Podczas posiedzenia komisji wypowiedział się także przedstawiciel NBP Jacek Bartkiewicz. Zaznaczył, że zdaniem banku centralnego, ustawa w obecnej wersji może rodzić wątpliwości konstytucyjne, bo istnieje ryzyko, że w nierówny sposób traktuje różne podmioty. Bartkiewicz zwracał uwagę, że operacja przewalutowania kredytów będzie nieodwracalna, a tymczasem kurs franka może kiedyś spaść. Jego zdaniem wejście w życie ustawy w kształcie zaproponowanym przez Sejm może spowodować znaczny spadek kursu złotego, co w efekcie może być niekorzystne również dla kredytobiorców.
Cała wina po stronie banków?
Z kolei przedstawiciele organizacji, zrzeszających frankowiczów twierdzili, że ustawa jest zbyt korzystna dla banków i domagali się takich zmian, które przerzuciłyby całość kosztów przewalutowania kredytów frankowych właśnie na banki.
Przedstawiciele organizacji społecznych, zrzeszających frankowiczów uważają, że ustawa o frankowiczach ma sens tylko wtedy, gdy to banki będą w stu procentach obciążone kosztami przewalutowania kredytów, a klienci wcale. Tak radykalny pogląd przedstawił na posiedzeniu senackiej komisji budżetu i finansów, rozpatrującej ustawę o frankowiczach, przedstawiciel organizacji Pro Futuris Tomasz Sadlik. - Ta ustawa powinna nazywać się: o szczególnej pomocy dla nieuczciwych banków - mówił Sadlik. Zaproponował, by zmienić zapisy o kosztach przewalutowania kredytów frankowych na takie, które spowodowują, że 100 procent tych kosztów będą ponosić banki, kredytobiorcy zaś żadnych. - Tylko wtedy ta ustawa ma sens, inaczej należy ją wyrzucić do kosza - powiedział Sadlik.
Co jeszcze?
Podczas posiedzenia komisji wypowiadali się także m.in. przedstawiciele organizacji Stop Bankowemu Bezprawiu. Reprezentujący je Maciej Pawlicki przekonywał, że umowy o kredytach frankowych były od początku sprzeczne z polskim prawem. Katarzyna Matuszewska z tej samej organizacji zwracała z kolei uwagę, że kredyty frankowe w rzeczywistości są kredytami złotówkowymi, jedynie denominowanymi - w ramach księgowej operacji bankowej - we frankach. Dlatego, jak dodała, organizacja Stop Bankowemu Bezprawiu zwraca się do senatorów, by wprowadzili poprawki, w których będzie to uwzględnione i będzie się mówić o "denominowaniu" kredytów złotówkowych oraz "odwalutowieniu", a nie "przewalutowaniu" kredytów. Inna poprawka zaproponowana przez tę organizację zakłada, że umowy kredytowe muszą być renegocjowane, by nie były "sprzeczne z zasadami współżycia społecznego". - Jak państwo przyjmiecie te poprawki, da to nadzieję na przywrócenie w Polsce państwa prawa - mówiła Matuszewska.
Pierwotna wersja
Przypomnijmy. Pierwotna propozycja PO, która została zmieniona na początku sierpnia przez Sejm zaskakującą poprawką SLD, zakładała, by frankowicze mieli możliwość przewalutowania kredytów po kursie kupna franka ogłaszanym przez Narodowy Bank Polski (NBP) z dnia poprzedzającego wystąpienie z wnioskiem o zamianę.
Na tej podstawie wyliczona zostanie różnica między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby kredytobiorca (w momencie przewalutowywania), gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w złotych.
Klienci będą jednak musieli ponieść połowę kosztów przewalutowania, a drugą połowę kosztów pokryłyby banki - wynika z projektu.
Nie dla wszystkich
Ustawa zakłada pewne limity. Mieszkanie musi być jedynym posiadanym przez właściciela i użytkowanym na własne potrzeby. Powierzchnia mieszkania nie może być większa niż 75 m kw., a domu 100 m. Norma ta ma nie dotyczyć rodzin z trójką dzieci. W pierwszym rzucie po wprowadzeniu ustawy będą mogły z niej skorzystać osoby, których wartość kredytu do wysokości zabezpieczanie (wartości mieszkania) przekracza 120 proc. W kolejnym roku ma to być 100-120 proc., a potem 80 proc. Program ma się zakończyć w 2020 r.
Według Platformy Obywatelskiej koszt ustawy dla banków to ok. 9-9,5 mld zł, a z ustawy skorzysta ok. 60 tys. osób.
Ogromne straty
Wypowiadając się na temat ustawy w wersji przyjętej przez Sejm, wiceminister finansów Izabela Leszczyna mówiła w czwartek senatorom, że spowoduje ona koszty dla banków ok. 21 mld zł, podczas gdy wersja pierwotna - z równym podziałem kosztów przewalutowania między banki i kredytobiorców - ok. 13 mld zł.
Leszczyna wskazywała także, że w efekcie wejścia w życie obecnej wersji ustawy, w 6 bankach koszty umorzeń przekroczą 20 proc. kapitałów własnych. Nie można więc będzie wykluczyć wszczęcia procedur naprawczych, a nawet wypłat klientom banków kwot z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Ustawa, dodała wiceminister finansów, może spowodować straty w CIT w latach 2016-18 rzędu 3,5 mld zł. Innym - jej zdaniem - możliwym skutkiem jest zahamowanie kreowania nowych miejsc pracy. Nie można wykluczyć, że ostateczne wejście w życie tej ustawy zostanie także dodatkowo zdyskontowane przez rynki. Według Leszczyny ustawą może być objętych ok. 150 tys. umów kredytowych, więc jej beneficjentami będzie bardzo niewielki odsetek gospodarstw domowych.
Propozycja PO dla frankowiczów:
Autor: mb,msz//gry / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay (domena publiczna)