Inflacja w Polsce jest na najwyższym poziomie od ponad 25 lat. - Musimy rozsądnie zarządzać naszymi domowymi budżetami, żeby rzeczywiście zwracać uwagę na te ceny i się przyzwyczaić do tego, że one będą rosły - powiedział we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnie o finansach. Dziennikarz ekonomiczny apelował, by nie robić sobie długoterminowych zobowiązań i nie wydawać pieniędzy głupio. - Musimy mieć w domowym budżecie 20 procent buforu na dalszy wzrost cen, żebyśmy przeszli przez ten czas i nie zbankrutowali - wskazał Samcik.
Ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że inflacja w czerwcu br. wyniosła 15,6 procent rok do roku. Ostateczne dane o wzroście cen w minionym miesiącu poznamy w najbliższy piątek, 15 lipca.
- Musimy rozsądnie zarządzać naszymi domowymi budżetami, żeby rzeczywiście zwracać uwagę na te ceny i się przyzwyczaić do tego, że one będą rosły. Nawet, jeżeli one będą rosły wolniej - podkreślił we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnie o finansach. Zwracał przy tym uwagę, że przyjdzie efekt statystyczny.
- Jeżeli wszystko w ciągu roku drożeje o 20-25 procent, to w pewnym momencie to osiąga tak wysokie ceny, że już zaczynają one rosnąć wolniej i dlatego prezes NBP (Adam Glapiński - red.) mówi, że ta inflacja w 2023 zacznie trochę spadać i w 2024 jeszcze bardziej. To nie dlatego, że on ją (inflację - red.) pokona, dlatego że po prostu te ceny będą spadać wolniej - tłumaczył dziennikarz ekonomiczny.
- Jeśli coś w tym roku pójdzie w górę o 20 procent, a w przyszłym o 15 procent, to formalnie będziemy mogli mówić o spadku inflacji, ale czy my będziemy od tego bogatsi? Nie, bo nadal płacimy coraz więcej - zwracał uwagę Samcik.
Inflacja w Polsce
W jego ocenie "musimy się przygotować na to, że przez kilka lat ceny będą rosły szybko". - Raz 20 procent rocznie, raz o 15 procent rocznie, raz o 10 procent rocznie, ale to będzie cały czas wzrost i on będzie dość szybki. Musimy nie zadłużać się głupio, nie zwiększać naszych sztywnych obciążeń, mieć cały czas taki bufor w domowym budżecie na ewentualny spadek naszych dochodów. Po prostu przez kilka lat nie dbajmy cały czas o podwyższanie poziomu naszego życia, tylko raczej o to, żeby być bezpiecznym, żeby nie musieć chodzić po chwilówki, które będą coraz droższe, żeby łatać domowy budżet - powiedział gość TVN24.
Maciej Samcik tłumaczył, że sztywne rachunki występują w dwóch kategoriach - te, na które mamy wpływ i na które nie mamy wpływu. - Czynsz za mieszkanie, rachunek za gaz, prąd, to jest to, na co nie mamy wpływu albo mamy umiarkowany. (...), ale są takie rachunki sztywne, z którymi możemy walczyć, na przykład kredyty. Jeśli weźmiesz wakacje kredytowe, spłać jakiś drogi kredyt i wtedy spada sztywne obciążenie - mówił dziennikarz ekonomiczny.
- Nie róbmy sobie długoterminowych abonamentów, zobowiązań, nie wydawajmy pieniędzy głupio i nie blokujmy sobie tych pieniędzy na długi okres, bo nie wiemy jak bardzo te ceny będą szły w górę i musimy mieć w domowym budżecie 20 procent buforu na dalszy wzrost cen, żebyśmy przeszli przez ten czas i nie zbankrutowali - dodał.
Walka z inflacją
Samcik wskazywał, że są dwie drogi walki z inflacją. - Albo to może być długie i bolesne, albo krótkie i trochę bardziej bolesne. Jeżeli będzie krótkie, to będzie bardziej bolało, ponieważ będziemy musieli wszyscy zacisnąć pasa i zgodzić się na to, że nasze realne dochody spadną. Dzięki temu ta inflacja spadnie nieco szybciej - wyjaśniał.
Jak zauważył, "na poziomie globalnym wydaje się, że dzisiaj nie ma takiej zgody, żebyśmy wszyscy robili mniej więcej to samo". - Amerykanie już podwyższają stopy procentowe, Europa jeszcze tego robić nie chce, myślę o strefie euro. Kapitał odpływa dzisiaj z rynków wschodzących, takich jak Polska, do USA. My przez to cierpimy, bo mamy bardzo słaby kurs złotego i widać, że Ameryka trochę z nas wysysa energię, którą potrzebujemy do walki z inflacją - powiedział dziennikarz ekonomiczny.
Zdaniem Macieja Samcika Amerykanie "prawdopodobnie wyjdą z inflacji pierwsi, ponieważ są bogatym krajem i gospodarstwa domowe w czasie Covidu na tyle zebrały oszczędności, że oni mogą sobie pozwolić na to, żeby podwyższyć stopy procentowe szybciej niż my". - W związku z tym też trochę zbiednieją, ale są w stanie to wytrzymać. Natomiast Europa Zachodnia najwyraźniej stosuje inną strategię, stara się utrzymać stopy procentowe jak najdłużej na niskim poziomie, czyli to jest zupełnie inna strategia niż stosują Amerykanie - zwrócił uwagę dziennikarz ekonomiczny.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock