Rynek nieruchomości w Polsce jest rozgrzany. Zainteresowanie kupujących sprawia, że ceny mieszkań w niektórych polskich miastach są wyższe nawet o 10 procent niż w ubiegłym roku. Zdaniem ekspertów obecne poziomy nadal jednak pozwalają przeciętnemu Kowalskiemu na zakup własnych czterech kątów z pomocą kredytu.
Ceny używanych mieszkań w Łodzi, Trójmieście, Wrocławiu i Katowicach wzrosły w ciągu minionych 12 miesięcy o ok. 10 proc. - tak wynika z analizy Expandera, który podsumował najnowsze dane Narodowego Banku Polskiego.
Jeżeli chodzi o rynek pierwotny, to nowe mieszkania najbardziej zdrożały w Szczecinie (prawie 12 proc.), a także Trójmieście, Krakowie, Opolu i Bydgoszczy (o ok. 8 proc.).
Ceny mieszkań na rynku wtórnym wahają się - w zależności od miasta - od 3,3 tys. do 7,4 tys. za metr kwadratowy. Na rynku pierwotnym to od 3,8 tys do 7,8 tys. za metr. W obu wypadkach najdroższa jest Warszawa.
Zdaniem prezesa spółki doradczej REAS Kazimierza Kirejczyka na polskim rynku można zauważyć równowagę pod względem mieszkań kupowanych na rynkach pierwotnym i wtórnym.
- Zwykle jest tak, że jednej transakcji na rynku nowych mieszkań towarzyszą co najmniej dwie lub więcej na rynku wtórnym. Jest to zrozumiałe, bo produkcja nowych mieszkań to kilka procent zasobu mieszkań używanych. W takich miastach jak Warszawa czy Wrocław mamy więcej transakcji mieszkaniami nowymi niż mieszkaniami wtórnymi - wyjaśniał na listopadowej Konferencji Dla Budownictwa organizowana przez Związek Pracodawców Producentów Materiałów Dla Budownictwa.
Tani kredyt
Kupujący nie traktują mieszkań tylko jako miejsca do życia, ale też jako inwestycje. Zdaniem Jarosława Sadowskiego, głównego analityka Expandera, rosnący rynek nieruchomości to efekt niskich stóp procentowych. "Kupno mieszkania na wynajem przynosi bowiem zdecydowanie wyższe zyski, niż trzymanie pieniędzy w banku" - pisze w komentarzu ekspert.
Niskie stopy procentowe zachęcają także do zaciągnięcia kredytu hipotecznego. "W połączeniu z wyjątkowo niskim bezrobociem powoduje to, że Polacy nie boją się zadłużać. W tym roku (do września) wartość udzielonych kredytów wzrosła aż o 12 proc. (o 3,8 mld zł)" - zauważa Sadowski.
Średnie oprocentowanie nowo przyznanego kredytu hipotecznego to 4,43 proc., a w 2007 r. było to 6,71 proc. W rezultacie rata kredytu na mieszkanie w dużym mieście o powierzchni 50 m2 wynosi obecnie 1 557 zł, a 10 lat temu było to 2 344 zł.
Co oznacza, że przeciętna rata kredytu wciąż pozostaje na stosunkowo niewysokim poziomie. "Taka rata pochłania obecnie 24 proc. dochodu pary o miesięcznych wpływach równych dwóm średnim pensjom. W 2007 r. było to aż 59 proc." - zauważa analityk.
Niższe raty kredytu to także efekt sytuacji, że ceny lokali w największych miastach są wciąż o ok. 15 proc. niższe niż w szczycie poprzedniego boomu na rynku nieruchomości, czyli właśnie w 2007 roku - zwraca uwagę Expander.
Ceny nie za wysokie
"Można więc powiedzieć, że mimo wzrostów, ceny wciąż są na rozsądnych poziomach, pozwalających przeciętnemu Polakowi na zakup własnego mieszkania z pomocą kredytu. Dobrą informacją jest również to, że wydaje się mało prawdopodobne, aby ceny nieruchomości nadal rosły w takim tempie" - pisze Sadowski.
Zdaniem prezesa REAS Kazimierza Kirejczyka ceny mieszkań nie wywindowały za wysoko. W jego ocenie, rynek mieszkaniowy w Polsce wzrósł mocno w ciągu czterech lat "głównie dlatego, że wbrew pewnym podręcznikowym zasadom podaż okazała się elastyczna". - Popyt rósł, ale podaż za nim nadążała. To się rzadko zdarza - powiedział.
Dodał, że w efekcie ceny na rynku mieszkań "rosły stosunkowo wolno".
Ale eksperci przypominają, że hossa na rynku nieruchomości nie może trwać wiecznie. Wśród czynników wpływających na obniżkę popytu na mieszkania wymieniają m. in. program Mieszkanie plus, dzięki któremu na rynek trafią mieszkania z niskim czynszem. To może zniechęcić kupujących do nabycia własnego lokalu.
"Do tego z każdym dniem coraz bliższa staje się perspektywa podwyżek stóp procentowych, przez którą kredyty mogą zdrożeć, a oprocentowanie lokat wzrosnąć, stając się znowu realną alternatywą dla inwestowania w mieszkania. Takie ruchy z łatwością mogą schłodzić rozgrzany rynek mieszkaniowy" - napisano w raporcie Open Finance i Home Broker.
Autor: ps//dap / Źródło: tvn24bis.pl