Około 11 procent - o tyle wzrosły średnio w ciągu roku ceny używanych mieszkań w dużych miastach. Jak wynika z analizy przygotowanej przez Expandera, na podstawie danych Narodowego Banku Polskiego, najbardziej zdrożały lokale w Poznaniu i Łodzi.
Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, zwrócił uwagę, że dane NBP dotyczące cen mieszkań są niezwykle ciekawe ze względu na to, że zawierają tak zwany indeks hedoniczny. Pokazuje on jak zmieniły się ceny przy założeniu, że porównujemy podobne do siebie lokale. "To ważne, ponieważ czasami wzrosty cen są tylko złudzeniem" - zaznaczył ekspert.
Jak tłumaczył, w uproszczeniu można to pokazać na przykładzie, gdy w pewnym okresie sprzedawały się tylko typowe mieszkania po średniej cenie na przykład 6 tysięcy złotych za metr kwadratowy. W kolejnym okresie podobne mieszkania nadal kosztowały średnio 6 tysięcy złotych za metr kwadratowy, ale sprzedano też kilka luksusowych apartamentów po 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Wtedy średnia cena na rynku może istotnie wzrosnąć, gdyż zawyżą ją drogie apartamenty. Zwykłe mieszkania kosztują jednak tyle samo.
"W takim przypadku wzrost średniej tworzy złudzenie, że ceny zwykłych mieszkań rosną" - zwrócił uwagę Sadowski.
Ceny mieszkań rosną
Indeks hedoniczny NBP pokazuje, że na rynku wtórnym wzrost cen jest rzeczywisty, a więc nie wynika ze zmian typu sprzedawanych mieszkań. Jak czytamy w analizie, aż w dziesięciu miastach roczna zmiana indeksu przekroczyła 10 procent.
Najbardziej wzrosły ceny w Poznaniu - o 17 procent i Łodzi - o 15 procent. Najmniejsze wzrosty miały miejsce we Wrocławiu - o 4 procent.
Expander sprawdził również jak zmieniły się ceny w porównaniu do czwartego kwartału 2018 roku. W zdecydowanej większości miast ceny są wyższe niż pod koniec ubiegłego roku. W tym zestawieniu minimalne spadki - o około 1 procent - pojawiły się jedynie w Opolu i Szczecinie.
Przyczyny
Ceny mieszkań zależą od wielu różnych czynników. Jednym z nich jest wysokość wynagrodzeń. "Jeśli nadal będą one rosły, to będzie to napędzać wzrost cen mieszkań. Z jednej strony oznacza to bowiem wyższe koszty budowy nowych lokali, a z drugiej kupujących stać na to, aby płacić więcej" - wyjaśnił Jarosław Sadowski.
Kolejnym czynnikiem jest poziom stóp procentowych. Analityk ocenił, że póki będą one na niskim poziomie, to kredyty będą tanie, a to zachęca do kupowania mieszkań i podbija ceny. Jak dodał, podobny efekt ma dobra sytuacja gospodarcza i niskie bezrobocie. Zdaniem Sadowskiego, żeby ceny w dużych miastach spadły musiałby pojawiać się duży wzrost stóp procentowych lub istotnie musiałaby pogorszyć się sytuacja gospodarcza. "Wyższe stopy podwyższyłyby raty kredytów i pogorszyły ich dostępność. Spadłby więc popyt na kredyty, a co za tym idzie również na mieszkania" - wskazał. Jednocześnie podkreślając, że ma nadzieję, że do tego scenariusza w najbliższym czasie jednak nie dojdzie.
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shuttestock