Złoty tracił wobec euro i dolara niemal cały czwartek. Wahania kursu zawdzięczamy m.in. zaleceniu analityków BNP Paribas dla klientów tego banku, by sprzedawali polskie obligacje. Ale także obawom związanym z przyszłorocznym budżetem i przewidywanym rekordowym deficytem. Złotemu nie pomógł też spadek wartości euro wobec dolara.
W czwartek ok. godz. 17 za jedno euro płacono 4,1574 zł, a za dolara 2,8601 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4534. Wcześniej rano, około godz. 09.15 za jedno euro płacono 4,1246 zł, a za dolara 2,8303 zł. Kurs euro/dolar wynosił wtedy 1,4572.
W środę około godz. 16.40 jedno euro wyceniano na 4,1113 zł, a za dolara 2,8188 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4588.
Miał potencjał...
Zdaniem głównego analityka BRE Banku Ernesta Pytlarczyka, polski złoty ma potencjał, żeby tracić. - Przede wszystkim sygnał związany z gorszym niż oczekiwano przyszłorocznym budżetem i wzrostem potrzeb pożyczkowych ma pewien potencjał do dalszego osłabienia złotego - tłumaczył analityk dla CNBC Biznes.
I dodał: - Dużą wagę mają też czynniki globalne, a więc zmiany na euro/dolarze. To były te zmiany, które na początku spowodowały, że złoty jednak okazał się mocniejszy niż powszechnie spodziewano się po negatywnej informacji o deficycie budżetowym.
Polska waluta traci na wartości od godzin porannych. Pogorszenie sentymentu przyszło z rynku długu, gdzie po wczorajszej nieudanej aukcji obligacji pięcioletnich, dziś dalej rośnie rentowność. Krótko po godzinie 10-tej złoty otrzymał kolejny cios. Tym razem ze strony agencji Standard&Poor's w opinii której, polski sektor bankowy stoi w obliczu rosnącego ryzyka kredytowego. Reakcją było szybkie osłabienie o około 2 gr do głównych walut. Marcin Kiepas, X-Trade Brokers
Tracił od rana
Analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas tak relacjonuje wahania złotego w czwartek: - Polska waluta traci na wartości od godzin porannych. Pogorszenie sentymentu przyszło z rynku długu, gdzie po wczorajszej nieudanej aukcji obligacji pięcioletnich, dziś dalej rośnie rentowność. Krótko po godzinie 10-tej złoty otrzymał kolejny cios. Tym razem ze strony agencji Standard&Poor's w opinii której, polski sektor bankowy stoi w obliczu rosnącego ryzyka kredytowego. Reakcją było szybkie osłabienie o około 2 gr do głównych walut.
Według Kiepasa, nastroje dodatkowo psują problemy z kontynuacją wzrostów na rynkach akcji, co zmniejsza apetyt na ryzyko, a także realizacja zysków na euro/dolarze. Euro wyraźnie traciło w czwartek, a polska waluta jest z nim bardzo silnie związana - zaznacza analityk.
Wyhamował w środku dnia
- Kurs złotego w czwartek charakteryzowała duża zmienność - ocenia w rozmowie z PAP Robert Kęsicki z Kredyt Banku. - Generalnie złotówka raczej się osłabiła, jedynie w środku dnia wyhamowała osłabianie. Dane z USA mogły trochę przyhamować spadek, ale nie były tutaj kluczowe, gdyż wyhamowanie osłabiania miało miejsce jeszcze przed publikacją danych - dodaje.
Departament Pracy USA podał w czwartek, że liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu spadła o 26 tys., do 550 tys. Ekonomiści spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 560 tys. wobec 570 tys. poprzednio przed korektą. Departament Handlu poinformował zaś, że deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych wzrósł w lipcu 2009 r. do 32 mld USD z 27,5 mld USD miesiąc wcześniej po korekcie. Analitycy spodziewali się teraz deficytu na poziomie 27,3 mld USD. Jak podał Departament Handlu, import wzrósł o 4,7 proc., a eksport wzrósł o 2,2 proc.
Na razie na rynku nie jest optymistycznie, ma to także przełożenie na korektę na giełdzie. Sądzę, że do końca tygodnia będziemy w przedziale 4,10-4,20 za euro Robert Kęsicki, Kredyt Bank
W piątek będzie stabilny?
Zdaniem Kęsickiego, w piątek złoty może utrzymywać się w przedziale 4,10-4,20 euro, zaś na rynku długu można się spodziewać trendu spadkowego i dopiero aukcja 23 września może uspokoić rynek. - Na razie na rynku nie jest optymistycznie, ma to także przełożenie na korektę na giełdzie - mówi Kęsicki.
Inwestorzy dalej obawiają się o budżet 2010 r. i o problemy MF ze sfinansowaniem tego budżetu. Aukcji będzie dużo, a chętnych niewielu. (...) Cały czas utrzymuje się presja na spadek cen. W piątek, po takim gwałtownym spadku, rynek może tkwić w miejscu, a jeśli coś się będzie działo, to będzie sprzedaż. Seweryn Bandura, Bank Millennium
Na rynku długu ceny spadły, zaś analitycy przewidują, że taki trend może się utrzymać do aukcji obligacji 13-letnich 23 września. Wtedy ministerstwo finansów zaoferuje obligacje WS0922 za 1,0-2,0 mld zł.
Marek Rogalski z DM BOŚ w swoim komentarzu podkreśla zaś, że do spadku kursu złotego przyczyniły się przede wszystkim obawy dotyczące przyszłorocznego budżetu w kontekście rosnących potrzeb pożyczkowych rządu. Zgodnie z projektem budżetu przyjętym we wtorek przez Radę Ministrów deficyt budżetowy w 2010 roku wzrośnie do 52,2 mld zł z 27,2 mld zł w 2009 roku.
- Wczorajsza słaba aukcja pięcioletnich obligacji, stała się swoistym pretekstem do wyprzedaży złotego, co w połączeniu z aktywacją zleceń typu stop-loss, zaowocowało dość nerwową z pozoru reakcją inwestorów - czytamy jego opinię w portalu bankier.pl.
Nic albo sprzedaż
Seweryn Bandura z Banku Millennium ocenia: - Inwestorzy dalej obawiają się o budżet 2010 r. i o problemy MF ze sfinansowaniem tego budżetu. Aukcji będzie dużo, a chętnych niewielu. Zdaniem analityka, w piątek rynek może być stabilny, a jeśli wystąpi jakiś ruch, będzie to dalsza wyprzedaż. - Cały czas utrzymuje się presja na spadek cen. W piątek, po takim gwałtownym spadku, rynek może tkwić w miejscu, a jeśli coś się będzie działo, to będzie sprzedaż - uważa Bandura.
Źródło: TVN CNBC Biznes, PAP, Bankier.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES