Już płacimy więcej za to, że rząd zwiększył deficyt budżetowy planowany na przyszły rok do 52,2 mld zł. Na środowym przetargu wzrosły odsetki od obligacji sprzedawanych przez rząd, żeby sfinansować deficyt. Złoty, który dwa dni dzielnie przetrzymał te informacje, w końcu zaczął słabnąć, a analitycy BNP Paribas wydali rekomendację, żeby z powodu rosnącego zadłużenia państwa sprzedawać naszą walutę i polskie papiery skarbowe.
Choć środowy przetarg zakończył się ostatecznie powodzeniem, popyt inwestorów na polskie obligacje był słaby i znacznie mniejszy niż na poprzednich aukcjach.
Ministerstwo Finansów sprzedało papiery za 1,1 mld zł, a chciało je sprzedać za 1-2 mld zł. Wszystko więc niby zgodnie z planem, ale w porównaniu z poprzednimi przetargami widać wyraźne pogorszenie koniunktury. Na dwóch poprzednich przetargach w sierpniu i w lipcu ministerstwo sprzedawało obligacje pięcioletnie za 3,5 i za 2 mld zł.
A w dodatku wzrosło oprocentowanie, jakie trzeba będzie zapłacić inwestorom, którzy kupili te papiery. Na przetargu w sierpniu średnia rentowność pięciolatek wyniosła 5,55 proc., a na wczorajszym 5,736 proc.
Porażka, choć jeszcze nie klęska
Był to pierwszy przetarg papierów skarbowych po ogłoszeniu w poniedziałek, że w przyszłym roku deficyt naszego budżetu wyniesie 52,2 mld zł, wobec planowanych na ten rok 22,5 mld zł. Rząd będzie musiał zadłużyć się na dodatkowe 60,9 mld zł, podczas gdy w tym roku przyrost zadłużenia netto ma wynieść 34,5 mld zł. Łącznie z długami, które trzeba spłacić zaciągając na to nowe, rząd w przyszłym roku będzie musiał pożyczyć 203,8 mld zł.
Nóż w plecy złotego?
Analitycy banku BNP Paribas wydali rekomendację, że w związku z problemami budżetowymi należy sprzedawać polskie obligacje i walutę, gdyż do końca roku złoty osłabi się do 4,7 za euro - podała agencja Bloomberg.
- Inwestorzy powinni sprzedać polskie obligacje skarbowe. I to niezależnie od terminu ich zapadalności – zaleca w najnowszej, czwartkowej nocie do swoich klientów BNP Paribas. Powód? "Bardzo niebezpieczna sytuacja fiskalna Polski”.
Równocześnie agencja ratingowa Standard & Poor's. napisała w raporcie, że Polski system bankowy stoi przed wyzwaniem rosnącego ryzyka na rynku kredytowym. Analitycy uważają, że banki muszą liczyć się z tym, że firmy i klienci indywidualni będą mieli problemy ze spłatą zobowiązań.
Złoty zaczął tracić do euro już w środę rano, ale na koniec dnia strata wyniosła zaledwie grosz. W czwartek rano niemal "jednym ruchem" stracił do euro ponad 5 groszy i przed południem euro kosztowało 4,17 zł. Od najsilniejszego kursu we wtorek złoty stracił jednak 10 groszy. Do dolara złoty stracił w czwartek rano 4 grosze, a za amerykańską walutę płaciło się przed południem 2,862 zł.
Dolar słabnie
Tymczasem kurs euro do dolara w środę po południu wspiął się do 1,4561 i osiągnął najwyższy poziom w tym roku. Złoty na te zmiany nie reagował przez niemal cały dzień. W czwartek gwałtownie ruszył w dół.
- Umocnienie euro w relacji do dolara to z jednej strony wpływ obaw o status dolara jako waluty rezerwowej, które to obawy ostatnio wzmocnił raport ONZ, sugerujący zastąpienie "zielonego" koszykiem walut oraz innych aktywów. Z drugiej natomiast, efekt utrzymujących się relatywnie dobrych nastrojów na rynkach finansowych, o czym świadczy duża niechęć czołowych giełd do silniejszej realizacji zysków po pół roku wzrostów - napisał Marcin R. Kiepas z X_Trade Brokers.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu