Co kryje się za suchymi cyframi, które zapisało Ministerstwo Finansów w projekcie ustawy budżetowej na przyszły rok? Resort prognozuje, że w 2009 r. wzrost PKB wyniesie 0,9 proc., ceny konsumpcyjne wzrosną średniorocznie o 3,6 proc., zaś bezrobocie podskoczy do 12,5 proc. W przyszłym roku gospodarka ruszy, choć jeszcze ociężale, ceny będą rosnąć niemal niezauważalnie, przybędzie 100 tys. bezrobotnych.
Resort finansów na na 2010 rok przewiduje wzrost PKB o 1,2 proc., inflację średnioroczną 1,0 proc. i wzrost stopy bezrobocia do 12,8 proc. Co to znaczy?
"Ruszyła maszyna po szynach ospale"
Konsumenci nadal będą sporo wydawać - przewiduje Ministerstwo Finansów. I ich wydatki będą napędzały wzrost polskiej gospodarki, która ani w tym, ani w przyszłym roku nie popadnie w recesję. Polska będzie nadal sporo eksportować i choć cały handel zagraniczny się skurczy - jak to się dzieje już teraz - to znacznie mniejszy od eksportu będzie import. A polskie towary za granicą maja szansę zdobyć rynek dzięki konkurencyjnym cenom. Dlatego Ministerstwo Finansów prognozuje, że PKB Polski wzrośnie w przyszłym roku o 1,2 proc.
"Głównym czynnikiem wzrostu gospodarczego w Polsce w 2009 r. będzie popyt konsumpcyjny - szacuje się, że wkład spożycia indywidualnego we wzrost PKB wyniesie 1,3 pkt. proc. Istotny wpływ na dynamikę PKB będzie miał również eksport netto. Oczekuje się wprawdzie, że w związku ze światowym kryzysem gospodarczym obroty handlowe wyraźnie spadną, jednak obecne szacunki wskazują, że spadek importu będzie wyraźnie głębszy niż spadek eksportu, co wpłynie na poprawę salda wymiany handlowej" - napisano w opublikowanym w poniedziałek na stronach internetowych uzasadnieniu do ustawy budżetowej na 2010 rok.
Na dodatek wzrost polskiej gospodarki będą napędzać inwestycje publiczne oraz powolne odbudowywanie zapasów, gdyż przedsiębiorcy widząc kres kryzysu zaczną je odtwarzać. Do tej pory - jak statystyki pokazywały - ograniczali produkcję i wyprzedawali zapasy.
Kiedy koła zaczną się kręcić?
Ministerstwo dodaje jeszcze, aczkolwiek słabym głosem, że może być znacznie lepiej niż w przedstawionych założeniach. Ale to już zależy od globalnej koniunktury. Jeśli koła gospodarek USA i Europy zaczną się kręcić, polska lokomotywa także nabierze rozpędu.
100 tys. ludzi straci pracę
Z jednej strony utrata pracy to dramat dla każdego. Z drugiej jednak wzrost liczby bezrobotnych zaledwie o 100 tys. osób w ciągu przyszłego roku to chyba najbardziej optymistyczna z prognoz budżetowych na przyszły rok. Niedawno jeszcze ekonomiści mówili, że bezrobocie może wzrosnąć w przyszłym roku nawet do 14 proc. Resort finansów przewiduje, że na koniec 2009 roku liczba zarejestrowanych bezrobotnych wyniesie około 1,9 mln osób, a stopa bezrobocia ukształtuje się na poziomie 12,5 proc. Na koniec 2010 roku MF szacuje, że liczba bezrobotnych wzrośnie do ok. 2 mln osób, a stopa bezrobocia do 12,8 proc. Według szacunków resortu pracy, bezrobocie w sierpniu wyniosło 10,8 proc. Uwaga jednak. Ta prognoza oznacza, że na jesieni spodziewany jest jeszcze bardzo duży wzrost bezrobocia.
Ceny wzrosną niezauważalnie
Ceny do końca roku będą jeszcze rosnąć. Co prawda już nie w takim tempie, jak w pierwszej połowie roku, jednak roczna dynamika inflacji powinna utrzymywać się na poziomie 3,5 proc., czyli podobnym jak obecnie, a w całym 2009 roku średnioroczna inflacja prognozowana jest na 3,6 proc.
Przy założeniu, że nie nastąpią już tak dramatyczne skoki cen, takie jak w 2007 i 2008 roku, zwłaszcza artykułów rolnych i surowców, resort szacuje średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w 2010 roku na 1,0 proc. Stanie się tak dlatego, że nie będzie presji na płace (z powodu rosnącego wciąż bezrobocia), a złoty będzie się umacniał.
"W 2010 r. presja inflacyjna powinna ulec osłabieniu, co będzie związane przede wszystkim ze skutkami niskiej dynamiki wzrostu gospodarczego, w tym szczególnie dynamiki spożycia oraz ze słabszą presją płacową. Niskiej inflacji będzie także sprzyjać trend aprecjacyjny polskiej waluty oraz wysoka podaż produktów rolnych związana z dobrymi tegorocznymi zbiorami" - napisano.
Kredyt nie stanieje...
Resort finansów prognozuje, że w tym roku RPP już nie obniży stóp procentowych i utrzyma je na tym samym poziomie przez rok przyszły. Zdaniem resortu finansów, główna stopa referencyjna na koniec roku wyniesie 3,5 proc., czyli tyle, co obecnie, a średnia stopa w przyszłym roku wyniesie tyle samo. Jednak uwaga - jeśli gospodarka faktycznie przyspieszy - w drugiej połowie 2010 roku możliwy jest początek zacieśniania polityki pieniężnej. Oznacza to po prostu podwyżki stóp i wzrost odsetek od kredytów w złotych.
...a złoty się wzmocni
Zasada tworzenie budżetu jest taka, że niemal wszystkie wartości podawane są średniorocznie. Dlatego średni kurs złotego w 2009 roku prognozowany jest w wysokości 4,37 zł za euro (choć obecnie jest to już 4,1 zł za euro) i 3,19 zł za dolara (wobec 2,86 zł za dolara obecnie). Według prognoz ministerstwa, średnio w przyszłym roku euro ma kosztować 4,08 zł a dolar 2,94 zł. To znaczy, że silnego umocnienia złotego w 2010 roku nie należy się spodziewać.
"Oznacza to, że po znacznym osłabieniu polskiej waluty w 2009 r. (o 24,2 proc. wobec euro i 32,6 proc. do dolara w ujęciu średniorocznym), w 2010 r. przewidywana jest średnioroczna aprecjacja złotego. W stosunku do euro skala umocnienia złotego szacowana jest na 6,6 proc., a wobec dolara na poziomie 7,9 proc." - napisano.
"Prognoza kursu walutowego zakłada, że w latach 2009-2010, po stabilizacji nastrojów na globalnych rynkach finansowych i w miarę powrotu gospodarki światowej na ścieżkę wzrostu, złoty będzie się stopniowo umacniał powracając do poziomów wyznaczonych przez czynniki fundamentalne. Aprecjację złotego będą w tym okresie wspierały relatywnie silne fundamenty polskiej gospodarki, w tym znaczne zmniejszenie nierównowagi zewnętrznej oraz napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich" - dodano.
Co może nam zagrozić?
Co nam może w tej sytuacji zagrozić? Sytuacja w której recesja w krajach strefy euro była dłuższa i głębsza niż obecnie można się spodziewać. Gdyby tak się miało stać, wymiana handlowa z naszymi głównymi partnerami mogłaby pogorszyć się jeszcze bardziej, a to spowodowałoby większe bezrobocie w firmach nastawionych na eksport. W konsekwencji wzrost bezrobocia powoduje zmniejszenie wydatków konsumenckich. A właśnie teraz to one utrzymują polską gospodarkę nad kreską.
Źródło: mofnet.gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24