Zimą zabraknie gazu. To realny scenariusz - twierdzi "Gazeta Prawna". Dlaczego? Bo krajowy monopolista, czyli Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo wciąż otrzymuje go z rosji mniej o 2,5 mln metrów sześc. mniej niż powinno. A to za mało, żeby napełnić magazyny i przygotować odpowiednie rezerwy na sezon grzewczy.
Gdy przyjdzie zima, bieżące dostawy nie pokryją większego zapotrzebowania, jeśli Gazprom nie wznowi przesyłu, i to najpóźniej z początkiem maja - ostrzega PGNiG. Tymczasem wicepremier Waldemar Pawlak twierdzi, że sfinalizowanie rozmów w tej sprawie może nastąpić dopiero w czerwcu - dodaje gazeta.
Jeśli PGNiG kontraktu nie podpisze, to - według ekspertów na których powołuje się "Gazeta Prawna" - gazu zabraknie nam już w październiku.
Polska dostaje mniej gazu, gdyż spółka RUE, należąca w połowie do Gazpromu i dwóch ukraińskich biznesmenów, która do niedawna pośredniczyła w rosyjsko-ukraińskim handlu gazem i miała zawarty kontrakt na dostawy do Polski ok. 2,5 mld metrów sześciennych surowca rocznie, została wyeliminowana z rynku w wyniku zawartego 20 stycznia porozumienia między prezydentem Rosji i premier Ukrainy. Ukraiński Naftohaz i Gazprom zdecydowały wtedy, że obędą się bez pośrednika.
W marcu rosyjski "Kommiersant" pisał, że Gazprom wypełni lukę po wyeliminowanej z rynku ukraińskiej spółce i dostarczy Polsce brakujący gaz, a ta w zamian zrezygnuje z dochodzenia milionowego odszkodowania i obniży ceny tranzytu.
Według gazety, Gazprom zgodził się wziąć na siebie zobowiązania usuniętej z rynku spółki RUE wobec PGNiG na dostawy do Polski 2,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA