Większością jednego głosu parlament Hiszpanii uchwalił pakiet oszczędności budżetowych na kwotę 15 mld euro, co ma pomóc w redukcji znacznego deficytu finansów publicznych. To już kolejny kraj Europy, który radykalnie obniża swe wydatki budżetowe.
Za zmniejszeniem wydatków państwa głosowało 169 deputowanych, zaś 168 było przeciw - w tym największa opozycyjna frakcja centroprawicowej Partii Ludowej (PP).
O powodzeniu głosowania, którego fiasko mogłoby spowodować upadek rządu i perturbacje na rynkach światowych, zadecydowała postawa centroprawicowego katalońskiego ugrupowania Konwergencja i Związek (CiU). Jego 10 deputowanych wstrzymało się od głosu, argumentując, że nie chcą wtrącać Hiszpanii w kryzys podobny do greckiego.
CiU zadeklarowała jednocześnie, że nie poprze ustawy o budżecie na rok 2011. Jak oświadczył jej przewodniczący Josep Antoni Duran i Lleida, na początku przyszłego roku Zapatero powinien rozpisać przedterminowe wybory.
Natomiast Baskijska Partia Nacjonalistyczna (PNV) jeszcze w środę zapowiedziała przyłączenie się do Partii Ludowej w głosowaniu przeciw. Przywódca prowadzącej w sondażach PP Mariano Rajoy oświadczył w czwartek na forum parlamentu, że rządowy program oszczędnościowy jest "improwizowany, niewystarczający i niesprawiedliwy".
Ubiegłoroczny deficyt budżetowy Hiszpanii wyniósł 11,2 proc. produktu krajowego brutto. Zamiarem rządu jest jego zmniejszenie do 9,3 proc. PKB w roku bieżącym i 6 proc. w roku 2011. Ogłoszony w połowie maja przez socjalistyczny rząd premiera Jose Luisa Zapatero program oszczędnościowy przewiduje między innymi zmniejszenie płac pracowników państwowych o 5 lub więcej procent i rezygnację z wielu inwestycji.
Jeszcze przed głosowaniem parlamentarnym hiszpańskie związki zawodowe deklarowały swój sprzeciw. Zorganizowano demonstracje uliczne, jest też mowa o strajku generalnym.