Szukające kryzysowych oszczędności firmy coraz chętniej tną wydatki na reklamę i wybierają taki model, w którym płacą tylko za efekty - pisze "Gazeta Prawna". Tymczasem eksperci apelują do przedsiębiorców: zwiększajcie wydatki na promocję teraz, a wyprzedzicie konkurentów o dwie długości.
Jak pisze "Gazeta Prawna", kryzys gospodarczy zaczyna odciskać swoje piętno nawet na odpornym na niego do tej pory rynku reklamy internetowej. Wzrost wydatków na reklamę w sieci w I kwartale wyniósł tylko 7 proc. To mało, bo w poprzednich kwartałach reklama w sieci rosła w tempie szybszym niż 30 proc.
Marketerzy coraz bardziej interesują się dziś reklamą w modelu afiliacyjnym, gdzie reklamodawcy nie płacą za samo wyświetlenie reklamy, ale za konkretny efekt, np. pozyskanie klienta. Według IAB Polska i PriceWaterhouseCoopers, w ubiegłym roku wydatki firm na tę formę reklamy stanowiły około 14 proc. całego rynku reklamowego, wartego 1,174 mld zł.
– Mamy już modę na tę formę reklamy. Takich ofert coraz częściej szukają marketerzy, więc wiele firm, które wcześniej tego nie robiły i nie mają ani doświadczenia, ani technologii, dziś zaczyna oferować taką formę reklamy, licząc, że na tym zarobi – przyznaje na łamach "GP" Marcin Borek, wiceprezes Novem.
Branża w kryzysie
Wzrost popularności tej formy reklamy jest jednak tylko kolejnym dowodem na to, że w szerszym ujęciu rynek reklamowy jest w potężnym kryzysie. Wydatki na promocję, to bowiem zazwyczaj pierwsza dziedzina, która staje się ofiarą kryzysowych cięć w budżetach firm.
Eksperci taką strategię krytykują i apelują do przedsiębiorców: jeśli cię stać, nie tnij promocji. Wyprzedzisz rywali o dwie długości. - Prędzej czy później kryzys minie. Dlatego wydatków na reklamę, mającą długofalowy charakter, nie warto obcinać - mówi "Pulsowi Biznesu" Rafał Oracz, dyrektor generalny CR Media Consulting.
- Kryzys może być ogromną szansą dla tych dyrektorów marketingu, którzy nie będą podejmować decyzji w ciemno, na zasadzie stada owiec, i będą potrafili przekonać swoich kolegów z finansów o zasadności inwestycji w reklamie - przekonuje w "Rzeczpospolitej" Jakub Bierzyński, prezes Omnicom Media Group.
Pod prąd
Takie zachęty to nie tylko czcze gadanie ludzi z branży. Historia pokazuje, że ci, którzy w czasie kryzysu postawili na promocję rzeczywiście zyskiwali. "Puls Biznesu" przytacza przykład amerykańskiego Kelloga, który 80 lat temu rywalizował o rynek płatków śniadaniowych z firmą Post. Gdy USA pogrążyły się w Wielkiej Depresji, Post zrobił przewidywalny ruch i obciął wydatki na reklamę. Kellog poszedł pod prąd i wszedł agresywnie w reklamę radiową. Dziś jego płatki na śniadanie je niemal każde dziecko za oceanem.
Podobne strategie sprawdziły się też na polskim rynku i to w czasach nam bliższych. Jak podkreśla "Puls Biznesu", właśnie dzięki zintensyfikowaniu działań marketingowych ogromny udział na rynku zdobyła firma Atlas. Gdy 8-9 lat temu firmy z branży budowlanej bankrutowały jedna po drugiej, Atlas się nie przestraszył i ruszył z promocją swojej marki. Opłaciło się.
Źródło: "Puls Biznesu", "Gazeta Prawna", "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu