Polska planuje gospodarczą współpracę z Wietnamem. Polacy mają pożyczyć odległemu przyjacielowi 280 milionów dolarów. Głównie na statki. Te pieniądze mają do nas wrócić w postaci zamówień dla stoczni i przemysłu obronnego - donosi "Puls Biznesu".
Polskie stocznie wykupić mieli inwestorzy z Kataru, a okazuje się, że pomoc przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony. Z Wietnamu. Nie chodzi jednak o tajemniczych wietnamskich inwestorów, a o kupców floty. I to za polskie pieniądze.
Pożyczka na statki
W ramach pomocy krajom biedniejszym Polska zgodziła się pożyczyć Wietnamowi 280 mln USD (790 mln zł). Nie jest to jednak bezinteresowna pożyczka - dzięki niej przedsiębiorcy z Wietnamu mogą kupować w naszych firmach towary i zamawiać usługi. Wietnamczycy chcą za nasz kredyt zbudować m.in. statki patrolowe i jednostki cywilne, służące na przykład do prac wydobywczych.
Jedyny problem polega na tym, żeby Wietnamczycy zamówili u nas całe statki, a nie tylko technologię i materiały do produkcji. To byłoby znacznie korzystniejsze dla Polski - nie pomagalibyśmy w ten sposób stworzyć potencjalnego konkurenta na światowym rynku stoczniowym.
Tylko materiały? Nie
W projekt zaangażować by się miały Stocznia Gdańsk i Stocznia Marynarki Wojennej. Przedstawiciel Stoczni Gdańsk, rzecznik ISD Polska, ukraińskiego inwestora stoczni, Jacek Łęski twierdzi jednak, że jego firma nie zgodzi się na współpracę, gdyby ta polegać miała jedynie na przygotowaniu części materiałów do budowy statków i przekazaniu technologii. A z taką propozycją wyszedł do nich Cenzin. W obu stoczniach nadal trwają jednak rozmowy dotyczące skali zaangażowania polskich przedsiębiorstw.
W kooperację z Wietnamczykami mogą także wejść przedsiębiorstwa przemysłu obronnego. Prezes Bumaru Edward Nowak przyznał gazecie, że jego firma prowadzi zaawansowane negocjacje dotyczące dostaw sprzętu.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Archiwum