Stocznie w Szczecinie i Gdyni nie będą kontynuowały produkcji statków – przyznaje minister skarbu Aleksander Grad w Polskim Radiu. Grad stanie dziś przed sejmem, by wytłumaczyć się z sytuacji w polskim przemyśle stoczniowym.
Według ministra, który gościł w radiowych "Sygnałach Dnia", pesymistyczna prognoza dla gdyńskiej i szczecińskiej stoczni wynika ze światowego kryzysu w przemyśle stoczniowym.
Niedawno zbankrutowały dwie stocznie niemieckie, a w Europie wystawiono na sprzedaż cztery inne stocznie za - jak to ujął Grad - niewielkie pieniądze.
Szef resortu finansów zapewnił, że robi "wszystko, żeby na terenie stoczni prowadzono jakąkolwiek produkcję". Zastrzegł jednak – nie po raz pierwszy zresztą, - że to nowy właściciel będzie decydował o rodzaju produkcji w tych przedsiębiorstwach.
Wytłumaczy się
Obydwie stocznie miały zostać sprzedane katarskiemu inwestorowi. Skarb państwa nie otrzymał jednak w wymaganym terminie pieniędzy za te przedsiębiorstwa.
I właśnie w tej sprawie informację rządu przedstawi w piątek w sejmie minister Grad. Nie obędzie się pewnie bez emocji, bo za tę porażkę opozycja bezskutecznie domagała się głowy Grada. Premier, wbrew obietnicom, ministra nie odwołał.
Komisja Europejska dała rządowi więcej czasu na dokończenie sprzedaży obu stoczni, nie precyzując jednak dokładnie ile. Według przedstawicieli resortu skarbu, ponowna sprzedaż głównych części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie może rozpocząć się w przyszłym tygodniu.
Źródło: Polskie Radio