- Na rynku ropy nie ma kryzysu - uspokajał minister energetyki USA Samuel Bodman po tym, jak w piątek cena za baryłkę ropy osiągnęła rekordową cenę 140 dolarów.
Według Bodmana, obecne ceny ropy są wysokie, jednak nie zbyt wysokie. W związku z tym nie istnieje potrzeba ingerencji i regulacji rynku. Minister do spraw energetyki Stanów Zjednoczonych uważa, że przyczyną wzrostu cen ropy jest zbyt mała podaż.
Mimo tych uspokajających słów minister ostrzegł przed możliwością dalszych "szokujących" ruchów na rynku paliw, do których świat powinien się przygotować.
Jest to szok, ale jeśli spojrzymy na globalną produkcję ropy, to zobaczymy, że utrzymuje się ona od trzech lat niezmiennie na jednakowym poziomie 85 mln baryłek dziennie Samuel Bodman, minister energetyki USA
Bodman przyznał również, że USA mają gospodarcze problemy. - Stany Zjednoczone przeżywają trudności gospodarcze, których obserwowanie nie jest rzeczą łatwą dla innych krajów, ponieważ liczą one na nas, uważając USA za główny motor globalnej gospodarki - powiedział polityk na rozpoczynającym się właśnie w Japonii szczycie energetycznym najbogatszych państwa świata.
Rozmowy na szczycie
Szybujące ceny ropy, gazu, węgla są tematem odbywającego się w sobotę i niedzielę w Japonii szczytu energetycznego. Ministrowie do spraw energetyki grupy G8 oraz Chin, Indii i Korei Południowej podejmą próby znalezienia sposobu na oszczędzanie paliw i uspokojenie rynku.
Dwudniowe spotkanie G8 następuje w chwili, gdy na rynku ropy naftowej panuje bezprecedensowe poruszenie i gwałtowne zwyżki, wywołujące rosnące niezadowolenie społeczne i nasilające się głosy krytyki pod adresem rządów.
W piątek, w przededniu japońskiego spotkania, ceny ropy na największym na świecie rynku amerykańskim skoczyły w górę o 11 dolarów do niewyobrażalnego do niedawna poziomu prawie 140 dolarów za baryłkę.
Źródło: PAP, tvn24.pl