Urząd Regulacji Energetyki oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów są zgodne: polski rynek energetyczny ma charakter lokalny to się szybko się zmieni. To opinia przeciwna do stanowiska rządu, który przekonuje, że forsowane przez niego przejęcie Energi przez PGE trzeba oceniać w kontekście rynku europejskiego.
Minister skarbu Aleksander Grad mówił w środę, iż po znowelizowaniu "Polityki energetycznej Polski do 2030 roku" są podstawy, by PGE otrzymała zgodę UOKiK na przejęcie Energi. W jego ocenie rynek energetyczny w Polsce należy zdefiniować jako rynek europejski, a nie krajowy, gdyż połączenia transgraniczne spowodują powstanie wspólnego rynku w Europie.
URE i UOKiK podkreślają jednak, że obecnie import i eksport energii w Polsce jest niewielki i potrzeba lat, by ich udział się zwiększył. W ich ocenie polski rynek energetyczny trudno więc rozpatrywać w szerszej, regionalnej perspektywie.
- Struktura polskiego sektora energetycznego i uwarunkowania w jakich funkcjonuje wskazuje jednoznacznie, że w tym wypadku mamy do czynienia z rynkiem krajowym. Nikła skala eksportu i importu energii, około 2-3 proc., jaką cechuje się Polska, potwierdza słuszność naszego osądu. Tym bardziej, że ta sytuacja w przewidywalnej perspektywie czasowej kilku, może kilkunastu lat nie ulegnie zmianie - uzasadnia prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel.
- Również Komisja Europejska w swoich decyzjach definiuje rynek obrotu jako krajowy - dodaje.
Podobnego zdania jest wiceprezes Urzędu Regulacji Energetyki Marek Woszczyk. - W naszej ocenie w Polsce wciąż ten rynek nie może być rozpatrywany w kategoriach regionalnych. Jest to rynek krajowy z uwagi na to, że nie mamy niestety zdolności importowania i eksportowania energii elektrycznej, bo niewielka jest przepustowość naszych połączeń transgranicznych. Tylko kilka procent naszej konsumpcji jesteśmy w stanie sprowadzić, więc ewentualna przeciwwaga dla silnego podmiotu działającego na rynku krajowym nie wchodzi tu w grę. Na przykład w Czechach sytuacja jest diametralnie inna, tam ponad połowa energii może być zaimportowana - wyjaśnia Woszczyk.
- "Prawdą jest, że interkonektory powstaną, pytanie jak szybko. To nie jest proces, który da się zrealizować w ciągu roku, by z 2-3 proc. importu zmienić ten udział do 20-30 proc. To proces kapitałochłonny i wymaga czasu - dodaje.
Wiceprezes URE podkreśla, że z regulacyjnego punktu widzenia problemem nie jest wielkość grupy, która powstaje w procesie konsolidacji, ale udział danego przedsiębiorstwa w rynku. - A naszym rynkiem właściwym jest rynek krajowy, między Bugiem a Odrą. Obecne połączenia transgraniczne w naszej ocenie nie pozwalają rozpatrywać rynku właściwego w szerszym horyzoncie - uznaje Woszczyk.
URE i UOKiK zgodnie podkreślają, że przejęcie Energi przez PGE zwiększy koncentrację rynku energii elektrycznej, co będzie niekorzystne dla konkurencji i może wpłynąć na wzrost cen energii. - W Polsce już dziś jedna z grup ma pozycję dominującą. Po tej konsolidacji ta pozycja jeszcze się wzmocni i ciężko będzie o naturalne, rynkowe mechanizmy niwelujące przewagę negocjacyjną tak dużego podmiotu szczególnie w stosunku do najsłabszego ogniwa rynku, czyli gospodarstw domowych. Relatywnie słabą pozycję mają też odbiorcy grupy C, czyli mali przedsiębiorcy - stwierdza wiceprezes URE.
Ministerstwo Skarbu Państwa podpisało w środę umowę sprzedaży akcji Energi na rzecz Polskiej Grupy Energetycznej. Za pakiet 84,19 proc. akcji Energi PGE ma zapłacić 7,53 mld zł, czyli 1,8 zł za akcję. Realizacja transakcji jest uwarunkowana uzyskaniem zgody UOKiK.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu