"Witamy na pogrzebowym stosie polskiej stoczni" - transparentem z takim napisem oraz gwizdami szczecińscy stoczniowcy przywitali unijną komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes. Rozmawiać z nią nie chcą, bo - jak tłumaczą - teraz nie ma już o czym. Stoczniowcy obwiniają Kroes o doprowadzenie do upadku Stoczni Szczecińskiej Nowa i utraty swych miejsc pracy.
Przed budynkiem zarządu stoczni, a jednocześnie w sąsiedztwie głównej bramy zakładu oczekiwało na komisarz Kroes kilkudziesięciu stoczniowców. Trzymali transparent z napisem "Welcome in funeral pyre of polish shipyard" ("Witamy na pogrzebowym stosie polskiej stoczni").
Unijna komisarz na teren stoczni wjechała jednak nie główną bramą, ale boczną - tak zwaną kolejową. Według relacji dziennikarza Polskiego Radia szczecin liczna obstawa z Biura Ochrony Rządu miała przygotowane parasole, w razie gdyby w stronę gościa poleciały jajka, ostatecznie skończyło się na kilku inwektywach.
"Nie ma o czym rozmawiać"
Na spotkanie z Kroes w Szczecinie zaproszenia otrzymali związkowcy kilku działających w zakładzie związków. Ma je reprezentować po trzech związkowców. Jednak przed spotkaniem tylko przedstawiciele związku "Stoczniowiec", działającego w strukturach OPZZ zapowiedzieli, że stawią się na spotkanie. Pozostałe organizacje ze Stoczni odmówiły rozmowy z komisarz, którą obwiniają o doprowadzenie do upadku ich firmy. Jak argumentują, teraz "nie ma o czym rozmawiać".
Obecny przed stocznią, Roman Pniewski ze stoczniowej "Solidarności '80" przyznał, że związkowcy "nie mają zamiaru rozmawiać z Neelie Kroes". - Zapraszaliśmy ją kilka razy wcześniej i nie przyjechała - dodał. Zaznaczył jednak, że przedstawiciele związków mają nadzieję na spotkanie z Janem Ruurd de Jonge, który ma być prezesem spółki Polskie Stocznie. Wg niepotwierdzonych informacji de Jonge pojawił się w Szczecinie.
Kroes ma policyjną ochronę. W pobliżu stoczni i bramy do niej jest wielu policjantów umundurowanych i po cywilnemu.
Kroes w pustej stoczni
W Szczecinie unijna komisarz będzie oglądać pustą stocznię, bo po decyzji Brukseli produkcja statków została tam wstrzymana, a załoga zwolniona. Na terenie zakładu pozostała tylko służba zabezpieczenia technicznego i ochroniarze. Unijnej komisarz stocznię pokaże dyrektor do spraw produkcji Bogusław Adamski.
Później Neelie Kroes będzie rozmawiać ze związkowcami oraz z wicewojewodą zachodniopomorskim. Natomiast na czwartkowe popołudnie zaplanowano w Warszawie rozmowy komisarz z szefem resortu skarbu Aleksandrem Gradem oraz wicepremierem i ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem.
Czym Neelie Kroes naraziła się stoczniowcom?
6 listopada 2008 r. KE wydała decyzję w sprawie stoczni w Gdyni i Szczecinie, ostatecznie uznając udzieloną im przez polski rząd pomoc publiczną za nielegalną. W praktyce oznaczało to bankructwo obu zakładów, bowiem nie były one w stanie zwrócić ogromnych sum. Zgodnie z planem uzgodnionym z Komisją, podzielony na części majątek obu stoczni został sprzedany w przetargach.
Oznacza to, pomoc publiczna będzie zwracana wierzycielom stoczni z pieniędzy pochodzących ze sprzedaży obu zakładów. Szczegóły związane z wyprzedażą majątku zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej, która weszła w życie 6 stycznia. Przewiduje ona, że pieniądze ze sprzedaży stoczni trafią m.in. na spłatę długów wobec wierzycieli oraz zobowiązania publiczno-prawne, m.in. wobec ZUS.
Ekonomicznej katastrofy uniknęła jedynie Stocznia Gdańsk. Miesiąc temu Kroes zapowiedziała, że będzie rekomendować KE podjęcie pozytywnej decyzji ws. planu jej restrukturyzacji. To oznacza, że udzielona dotychczas pomoc publiczna stoczni Gdańsk będzie uznana za legalną, stocznia nie będzie musiała jej zwracać i nie będzie konieczności ogłoszona upadłość zakładu.
W piątek komisarz Neelie Kroes odwiedzi stocznie w Gdyni i Gdańsku. Przewidziane są tam spotkania z zarządzającymi stoczniami oraz z przedstawicielami związków zawodowych. Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik mówił wcześniej, że liczy na to, iż podczas wizyty komisarz "zostanie ogłoszona pozytywna decyzja ws. planu restrukturyzacji dla gdańskiej stoczni bądź przedstawiona informacja o stopniu zaawansowania przygotowania tej decyzji".
Nowy właściciel stoczni
Szef resortu skarbu Aleksander Grad informował w ubiegłym tygodniu, że katarski fundusz QInvest jest inwestorem w firmie Polskie Stocznie, która będzie właścicielem majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. "Inwestorem jest katarski fundusz QInvest. Ta transakcja jest gwarantowana przez Qatar Islamic Bank. Do 21 lipca oczekujemy na formalny przelew pieniężny, zaksięgowanie go i (...) zakończenie całej procedury. Będzie to moment na fizyczne wydanie aktywów inwestorowi" - mówił Grad.
Jedynym udziałowcem Polskich Stoczni jest fundacja Stichting Particulier Fonds Greenrights, powstała po to, by przeprowadzić transakcję zakupu kluczowych aktywów obu zakładów. Polskie Stocznie będą funkcjonować na gruncie prawa polskiego. W przyszłości spółką ma kierować przede wszystkim polski zarząd. Polskie Stocznie będą miały siedzibę w Warszawie, z oddziałami w Szczecinie i Gdyni.
W maju Stichting Particulier Fonds Greenrights zakupił kluczowe aktywa stoczni Gdynia i Szczecin, a 17 czerwca otrzymał gwarancje arabskiego banku Qatar Islamic Bank. Inwestor zapłaci za majątek stoczni Gdynia i Szczecin odpowiednio - ponad 287 mln zł oraz ponad 94 mln zł. 25 czerwca Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało oficjalną zgodę na sprzedaż tych aktywów, potrzebną dla podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
18 maja Kroes na wspólnej konferencji z Gradem zapowiedziała pozytywne decyzje Komisji Europejskiej w sprawie sprzedaży aktywów stoczni Gdynia i Szczecin.
Źródło: TVN24, Polskie Radio