- Komisja Europejska podejmuje decyzje w sprawie stoczni na podstawie nieprawdziwych informacji - piszą w liście do unijnej komisarz Neelie Kroes związkowcy ze Stoczni Gdańsk. Tłumaczą, że jedna pochylnia nie zapewni jej rentowności i proszą o szybkie spotkanie.
List do Brukseli wysłał Komitet Obrony Stoczni oraz Komisja Międzyzakładowa NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej. Związkowcy proszą o szybkie spotkanie, na którym mogliby ostatni raz przed podjęciem decyzji przedstawić swoje racje. Ostateczna decyzja KE w sprawie stoczni zapadnie ma zapaść jeszcze przed wakacjami. We wtorek Neelie Kroes zapowiedziała, że uzupełnienie planu restrukturyzacji dla stoczni wysłany niedawno do Brukseli zyska jej akceptację. Plan zakłada m.in. zamknięcie dwóch z trzech pochylni jakimi dysponuje Stocznia do końca 2009 roku.
Chcą powiedzieć prawdę
Karol Guzikiewicz z Komitetu Obrony Stoczni Gdańsk uważa, że KE podejmuje decyzje w sprawie stoczni i pochylni na podstawie nieprawdziwych informacji. - Nie mówi się też, że zostaną zamknięte dwie z trzech ostatnich pochylni, a ta jedna nie utrzyma dwutysięcznej załogi stoczni i nie da rentowności zakładowi - podkreślił Guzikiewicz i domaga się, żeby stocznia mogła pracować na dwóch pochylniach. To główny temat, jaki chcieliby poruszyć związkowcy na spotkaniu z Kroes. Zamierzają też po raz kolejny zakwestionować wysokość pomocy publicznej dla stoczni. Za jej zawyżenie, co miało być "zniesławieniem i działaniem na szkodę stoczni", związkowcy pozwali premiera Donalda Tuska. Twierdzą oni, że stocznia otrzymała 86,5 mln zł, podczas gdy premier mówił, że jest to 600-700 mln zł. Z kolei według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów d 1 maja 2004 do 31 lipca 2008 r. stocznia Gdańsk otrzymała ok. 700 mln zł pomocy publicznej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24