We wrześniu 2014 roku ze sklepów mogą zniknąć tradycyjnie wędzone wędliny. Wszystko za sprawą unijnych przepisów, które regulują zawartości substancji smolistych w żywności. Jeśli nowe prawo wejdzie w życie wiele małych firm może upaść.
Według obecnych przepisów w kilogramie wędzonej wędliny, a także ryby może znajdować się najwyżej pięć mikrogramów benzo(a)pirenu. We wrześniu dopuszczalna ilość ma zmniejszyć się 2,5 razy. Producenci twierdzą, że spełnienie takich norm jest praktycznie niemożliwe bez dużych i kosztownych inwestycji w nowoczesny sprzęt.
Działania rządu
Polski rząd zapowiedział, że będzie analizował unijne przepisy dotyczące wędzenia wędlin, by ustalić, w jakim stopniu dotyczą one najmniejszych firm. - Będziemy bardzo starannie analizowali, na ile możliwe są korekty i na ile te przepisy europejskie dotyczą także tych najmniejszych przedsiębiorstw, które działają w skali lokalnej - powiedział Tusk. Prezes Rady Ministrów wyjaśnił, że produkcja regionalna i lokalna jest zwolniona z pewnych rygorów sanitarnych pod warunkiem, że produkty te sprzedawane są na rynku lokalnym. - Mam nadzieję, że będziemy mieli odpowiedź, która przedłuży szanse dla tych firm, które nie będą chciały, czy nie będą w stanie, szybko przestawić się na dozwolone w Europie metody wędzenia - mówił Tusk. Zauważył, że sprawa dotyczy także konsumentów, którzy lubią tradycyjne wyroby wędliniarskie i zapewnił, że rząd podejmie w tej sprawie działania, by nie dopuścić do załamania się rynku wyrobów tradycyjnych.
Zbyt późna reakcja
Według dyrektora Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzeja Gantnera, kraje miały czas na ustosunkowanie się do nowych przepisów, ale jednak Polska tego nie zrobiła. Nie zostały także zmienione technologie produkcji wędlin. Dotyczy to m.in. producentów, którzy wędzą swoje wyroby tradycyjnymi metodami, czyli w komorach opalanych drewnem. Jego zdaniem będzie to teraz praktycznie niemożliwe.
Autor: msz/klim/ / Źródło: PAP