- Czasy są trudne, ale nie tragiczne. Prace nad niektórymi reformami - mimo kryzysu - można było zacząć - oceniają eksperci, z którymi rozmawiało TVN CNBC Biznes. Jako takie wskazują m. in. reformę finansów publicznych, czy realne ułatwianie życia przedsiębiorcom.
Świat biznesu oraz ekonomiści z nieukrywaną radością przyjęli wynik wyborów z października 2007 roku. Wiązali duże nadzieje z wygranymi partii, która na swoich sztandarach miała wypisane liberalne hasła. Liczyli przede wszystkim na odbiurokratyzowanie gospodarki, znoszenie ograniczeń dla biznesu, czy reformę finansów publicznych. Prof. Leszek Balcerowicz mówił nawet wprost, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zastał gospodarkę Polski w relatywnie dobrym stanie, ale nie wykorzystał tej szansy na przeprowadzenie takich reform, aby była w jeszcze lepszym. Liczył, że dokona ich PO. Jednak rok po powołaniu nowego rządu okazało się, że na świecie hula kryzys finansowy i gospodarczy, który zrewidował cele polityki gospodarczej.
Po dwóch latach rządów koalicji PO-PSL ekonomiści przyznają: przypadły one na chude lata, wiele reform okazało się trudne do przeprowadzenia. - Trzeba powiedzieć, że rząd musiał się borykać z jednym największych kryzysów gospodarczych w ostatnim stuleciu - przyznaje Jacek Chwedoruk, prezes Rothschild Polska, spółki zajmującej się m. in. doradztwem finansowym.
Biznes chce być wolny
Tyle, że trudności "w otoczeniu" nie oznaczają, że nie dało się reformować w ogóle. Przedsiębiorców rozczarowało przede wszystkim tempo uwalniania biznesu od barier biurokratycznych. 87 proc. z blisko dwóch tysięcy przedsiębiorców i menedżerów oceniło negatywnie działania rządu przy usuwaniu barier dla przedsiębiorczości.
Jaki rząd miałby reformować gospodarkę i ułatwiać życie przedsiębiorców jak nie ten rząd? Wobec tego to, że bilans wygląda słabiej niż miernie, powoduje dużą frustrację przedsiębiorców protas o rządzie
I chociaż biznes pozytywnie ocenia dobre intencje, to podkreśla, że nie za wiele za nimi idzie. - "Przyjazne Państwo", ta cała akcja idzie we właściwym kierunku, ale napotyka na barierę muru administracyjnego, biurokratycznego, która wypacza najbardziej nawet światłe rzeczy. Tak jak np. "jedno okienko" stało się niewypałem dlatego, że jest opór biurokracji - mówi Roman Rewald, z Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce.
Lech Pilawski z PKPP Lewiatan wskazuje więc kierunek, którym pójście sugeruje rządowi. - To co nas czeka to przegląd zezwoleń i koncesji. To jest tak, że przepatrzenie wszystkich obszarów, w których ciągle wymagane są kolejne zaświadczenia od tych samych urzędów, a wystarczyłyby oświadczenia, częściowo to już jest wdrożone, ale w niepełnym zakresie - wylicza ekspert.
A wydatki muszą być wzięte w ryzy
Ale biurokracją nie można tłumaczyć braku głębszych zmian w publicznych finansach, co w połączeniu z kryzysem gospodarczym przyniosło największy w historii, bo 52-miliardowy deficyt w przyszłym roku i groźbę przekroczenia bariery 55 procent długu publicznego do PKB. Udało się wprawdzie uregulować sprawę emerytur pomostowych, ale zabrakło zmian w KRUS czy emeryturach mundurowych, do których budżet wciąż musi dopłacać w sumie kilkanaście mld zł rocznie. A te wydatki wyjdą budżetowi bokiem już za kilka lat. - Zbyt mało mówimy o tym, co jest istotą reformy finansów publicznych, czyli ustawowe oddziaływanie na stronę wydatkową budżetu - mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Według niego za dużo z kolei się mówi o ratowaniu budżetu, w krótkim okresie, czyli na kolejeny rok. - Nie widać takich dogłębnych reform, nie widać takich zmian, które nam te kłopoty zdejmą na wiele lat, a nie tylko przesuną na kolejny rok - dodaje Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska.
Makijaż kiedyś spłynie
W pudrowaniu niedociągnięć w reformach rząd na potrzeby świata wciąż jednak dość nieźle sobie jednak radzi. - Polska ma bardzo dobra opinię, zwłaszcza na tle regionu - mówi TVN CNBC Biznes Bartosz Pawłowski, londyński analityk BNP Paribas. - Na razie międzynarodowe rynki finansowe nie przykładają wielkiej wagi do rosnącego deficytu budżetowego, bardziej zwracają uwagę na dobre bieżące dane z polskiej gospodarki, jednak to może się zmienić - zauważa Pawłowski.
Według eksperta, sytuacja finansów publicznych wygląda coraz gorzej. - 2010, a już na pewno 2011 to będzie taki sądny rok, jeśli chodzi o to jak będziemy w przyszłości pamiętać rząd Tuska - wieszczy. - Bo nie da się ukryć, że dość duże reformy są potrzebne i trzeba je przeprowadzić najpóźniej w II połowie przyszłego roku - dodaje.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES