- Nie pozwolę Wiktorowi Juszczence siać paniki - oświadczyła premier Ukrainy Julia Tymoszenko. Zareagowała w ten sposób na orędzie prezydenta, w którym oskarżył jej rząd o brak działań w obliczu narastającego kryzysu w państwie.
- Świat i Ukraina znajdują się w kryzysie, ale na sianie paniki nikomu nie pozwolę - powiedziała Tymoszenko, cytowana przez służby prasowe rządu w Kijowie.
Premier podkreśliła, że wbrew temu, co twierdzi szef państwa, pensje i emerytury są i nadal będą wypłacane. Zaznaczyła, że mimo nowych umów gazowych z Rosją, ceny gazu dla ludności nie zostały podniesione, a państwowa spółka paliwowa Naftohaz bez przeszkód przesyła błękitne paliwo odbiorcom w innych państwach europejskich.
- Rząd i większość parlamentarna pracują intensywnie i w ich imieniu proszę prezydenta: jeśli pan nie pomaga, to niech pan chociaż nie przeszkadza - głosi oświadczenie Tymoszenko.
"Nie takiego przywódcy potrzebujemy"
Szefowa rządu określiła wystąpienie telewizyjne Juszczenki jako "mieszankę nieprawdy, paniki i histerii".
- Wszyscy zobaczyliśmy, że prezydent nie jest tym przywódcą, którego potrzebujemy w czasach, gdy Ukraina testowana jest na wytrzymałość przed uderzeniami potężnego światowego kryzysu - oznajmiła pani premier.
W wygłoszonym w piątek i zapowiadanym jako "pilne" orędziu telewizyjnym Juszczenko zaapelował do rządu i większości parlamentarnej o podjęcie natychmiastowych działań, które złagodzą skutki ogarniającego Ukrainę kryzysu. Ostrzegł, że brak takich działań doprowadzi do drastycznego wzrostu bezrobocia oraz wstrzymania wypłat i finansowania instytucji państwowych.
Zarówno Juszczenko, jak i Tymoszenko wezmą najprawdopodobniej udział w oczekiwanych na Ukrainie na początku 2010 r. wyborach prezydenckich. Obecny prezydent będzie się w nich ubiegał o pozostanie na tym stanowisku na drugą kadencję.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24