- To był szok - mówią polscy podwykonawcy autostrady A1. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała umowę z generalnym wykonawcą, bo uznała, że austriackie konsorcjum lekceważy terminy prac. Tymczasem polscy podwykonawcy tłumaczą, że prace się przeciągają, bo to wyjątkowo trudny odcinek.
We wtorek GDDKiA zerwała z firmą Alpine Baum umowę na budowę 18-kilometrowego odcinka autostrady A1 od Świerklan na Śląsku do granicy z Czechami.
Do zerwania przez GDDKiA kontraktu na budowę autostrady doszło po raz pierwszy w historii - przyznał na antenie TVN24 rzecznik Generalnej Dyrekcji Marcin Hadaj. Wyjaśnił, że austriacka firma Alpine Bau nie wykonywała prac na czas, a zatrudnione przy budowie osoby nie miały pozwoleń na obsługę specjalistycznego sprzętu.
"Nie nadążali z terminami"
- Wina całkowicie leży po stronie wykonawcy. Nie robił wystarczająco dużo i tego, co obiecał - mówił Hadaj. Wyjaśnił, że problemy zaczęły się na początku tego roku, gdy wykonawca nie nadążał z terminami realizacji poszczególnych etapów inwestycji. - Wielokrotnie prosiliśmy o przyspieszenie prac, ale bezskutecznie - zaznaczył.
Teraz Dyrekcja zamierza domagać się od austriackiego konsorcjum odszkodowania w wysokości 15 proc. wartości całego kontraktu, czyli około 40 milionów euro. Prace przy budowie autostrady miały się zakończyć w kwietniu przyszłego roku, wiadomo już, że termin trzeba będzie przesunąć do 2012.
Co dalej? GDDKiA musi wybrać nowego wykonawcę. - Po przerwie świąteczno-noworocznej uruchamiamy przetarg na projekt i na wykonawcę, który dokończy ten odcinek. Wykonawca rozpocznie pracę mniej więcej w połowie roku - zapowiedział rzecznik.
To opóźni zakończenie budowy o rok. - Najważniejsze jest to, by ta droga powstała przed Euro 2012. GDDKiA deklaruje, że będzie - kategorycznie mówi Hadaj. Jako wstępny termin oddania autostrady do użytku podaje kwiecień 2012 r.
"Szok, katastrofa, grom z jasnego nieba"
Zerwaniem umowy dotyczącej budowy A1 zaskoczeni i załamani są polscy podwykonawcy odcinka. Do tej budowy Austriacy wynajęli kilkanaście różnych firm, które zatrudniają w sumie około trzystu osób. - Chcemy wiedzieć co dalej z nami? Boimy się o naszą przyszłość, czy wystarczy nam na zapłacenie pracownikom i za wynajęte maszyny - mówił na antenie TVN24 jeden z podwykonawców Winfried Baszton.
Decyzja GDDKiA wszystkich ich zaskoczyła. - To był szok, to na nas spadło jak grom z jasnego nieba. Nie możemy dojść do siebie po tej decyzji. Nie wiemy co robić dalej, czy jutro zwalniać pracowników. Dla nas to katastrofa - żalił się Baszton.
Pytany o powody opóźnień w budowie, wyjaśnił, że prace toczą się w bardzo trudnym terenie: podłoże jest gliniaste i gdy pada deszcz samochody grzęzną w błocie. - Takich ciężkich warunków nigdzie jeszcze nie spotkaliśmy - ocenił podwykonawca, który od kilkunastu lat zajmuje się budową dróg.
Austriacy: chodziło o most
Austriacy zaś nie przyznają się do winy i twierdzą, że zerwanie kontraktu przez GDDKiA jest nieuzasadnione. Ich zdaniem, poszło o projekt mostu, który - w ich ocenie - jest niewłaściwy. Właśnie ten problem - według wyjaśnień firmy Alpine Bau udzielonych "Pulsowi Biznesu" - był powodem opóźnień prac.
Firma zamierza złożyć skargę do ministra infrastruktury na bezprawne - jej zdaniem - decyzje urzędników. Zamierza też dochodzić swoich praw w sądzie.
Decyzja GDDKiA jest nieprawomocna. Teraz zajmie się nią Ministerstwo Infrastruktury, które ma na to czas do 29 grudnia.
Źródło: TVN24, Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24