Dotychczas firmy, jeśli musiały oszczędzać, to przede wszystkim cięły zatrudnienie. Jednak po kilku miesiącach kryzysowego treningu trochę okrzepły i już prawie połowa zastanawia się nad rozwiązaniami, które dają im szansę na utrzymanie załogi - czytamy w "Rzeczpospolitej".
– Firmy w czasach spowolnienia czy kryzysu mogą zmniejszać koszty na dwa sposoby: tną zatrudnienie lub wynagrodzenia. Metoda, jaką zastosują pracodawcy, w dużej mierze zależy od dojrzałości związków zawodowych – uważa prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Szkoła przetrwania
Jednak eksperci zauważają, że firmy coraz więcej firm decyduje się nie iść na łatwiznę i szuka innych sposobów na przetrwanie ciężkich czasów. Firmy pytane przez NBP o swoje plany w tej dziedzinie przyznają, że chętniej wysyłają pracowników na przymusowe urlopy (27 proc. pytanych) czy proponują im nowe umowy (najczęściej cywilnoprawne). Co dziewiąty przedsiębiorca chce wprowadzić elastyczną organizację czasu pracy i wynagrodzenia.
– Spadek samych płac oraz płac i zatrudnienia oznacza, że firmy decydują się na zmiany sposobu organizacji pracy i wynagrodzenia, na przykład na proporcjonalne ich zmniejszanie, albo na zmianę umów z pracowniczej na taką o dzieło czy z samozatrudniającym się. Bardzo rzadko faktycznie obniżają płace bez zmiany innych warunków – uważa Adam Czerniak, ekonomista Invest-Bank SA.
Według ekspertów od zarządzania, szefowie coraz częściej zdają sobie sprawę, że utrzymanie w ciężkich czasach zespołu często opłaca się bardziej niż formowanie nowego, gdy znów przyjdzie prosperity.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24