Igor Sieczin, szef jednej z największych rosyjskich spółek naftowych Rosnieft stwierdził w czwartek, że sankcje, które nałożył na niego Waszyngton nie utrudniają mu pracy ani w Rosji, ani też współpracy z partnerami w Stanach Zjednoczonych. Sieczin twierdzi także, że sankcje w żaden sposób nie wpłynęły na jego życie osobiste.
Szef Rosnieftu, czyli wiodącej spółki naftowej w Rosji Igor Sieczin powiedział Reutersowi, że nałożone na niego sankcje w żaden sposób nie przeszkadzają mu w działalności zawodowej ani też prywatnej. Sieczin twierdzi, że nadal może bez przeszkód współpracować z partnerami ze Stanów Zjednoczonych.
Sankcje to tylko teoria?
Sieczin dodał też, że nie ma w Stanach Zjednoczonych żadnych oszczędności ani nieruchomości. - Sankcje mają dla mnie charakter wyłącznie teoretyczny. Praktycznie nie zmieniły nic w moim życiu zawodowym i prywatnym zarówno w Rosji, jak i USA. Nie mają też wpływu na współpracę z amerykańskimi partnerami - przekonuje Sieczin.
Prywatyzacja giganta
Szef Rosnieftu odniósł się do ostatnich informacji mówiących o tym, że rosyjski Skarb Państwa planuje sprzedać 19,5 proc. aktywów prywatnym inwestorom. - Nie komentujemy planów rządu, ale jeśli będzie trzeba to jesteśmy gotowi spełnić wszelkie dyrektywy - mówi Sieczin.
Rząd Rosji jest głównym udziałowcem koncernu i właścicielem 69,5 proc. jego akcji. Według szacunków 19,5 proc. udziałów będzie warte około 13,5 mld dolarów. Termin ogłoszenia sprzedaży części aktywów rosyjskiego skarbu państwa nie jest jeszcze znany. Trwają też konsultacje co do wielkości sprzedaży. Tę decyzję ma pomóc podjąć władzom spółki jeden z banków zajmujących się doradztwem inwestycyjnym.
Analitycy oceniają, że sprzedaż udziałów w tej chwili byłby niekorzystny, bo w ciągu ostatnich miesięcy wartość akcji spółki spadła o blisko 10 proc. Twierdzą oni, że Rosja łatwiej i korzystniej może pozyskać środki finansowe biorąc np. pożyczki.
Autor: msz//gry / Źródło: Reuters