Topniejąca w ostatnim czasie wartość środków zgromadzonych w funduszach emerytalnych to nie tylko problem Polaków. Borykają się z nim także Argentyńczycy. Tamtejszy rząd podzielił obawy obywateli i postanowił znacjonalizować wszystkie OFE. Tyle tylko, że to, co ma uspokoić przyszłych emerytów, bardzo niepokoi inwestorów.
W piątek rządowy plan nacjonalizacji otwartych funduszy emerytalnych poparła niższa izba argentyńskiego parlamentu. Na mocy przyjętej ustawy rząd ma przejąć 26 miliardów dolarów, będących aktualnie w posiadaniu 10 funduszy.
Teraz kontrowersyjna ustawa, która wstrząsnęła argentyńskim rynkiem finansowym, trafi do Senatu. Prawdopodobnie także w izbie wyższej uzyska poparcie, ponieważ rządząca partia prezydent Cristiny Kirchner ma tam większość.
Po co ten krok?
W czasach, gdy trzecia gospodarka Ameryki Południowej znacznie zwalnia, a ceny produktów eksportowych spadają, zagrażając wpływom do budżetu, rządowy plan bardzo pogarsza nastroje inwestorów. Cristina Kirchner tłumaczy jednak, że ustawa ma na celu ochronę Argentyńczyków przed skutkami globalnego kryzysu finansowego. - Podejmujemy tę decyzję by zabezpieczyć oszczędności zwykłych ludzi - powiedział po głosowaniu Jose Diaz Bancalari, jeden z posłów partii pani prezydent.
Inaczej ruch rządzących interpretują zagraniczni inwestorzy. Ich zdaniem chodzi jedyni o desperackie szukanie pieniędzy na przyszłoroczną spłatę długów państwowych. Niektórzy analitycy określają zapowiadaną nacjonalizację jako ruch mający odsunąć groźbę niewypłacalności Argentyny. W przyszłym roku argentyński rząd będzie musiał spłacić 20 mld dolarów długu.
Z rządowym planem nie zgadza się też część zwykłych Argentyńczyków. W środę przed siedzibą parlamentu protestowało przeciwko niemu kilka tysięcy osób.
Źródło: Reuters