- Mięso, które może być skażone, kupił podlaski zakład - ujawnił w rozmowie z IAR we wtorek wieczorem zastępca głównego Inspektora Weterynarii Krzysztof Jażdżewski. We wrześniu i w październiku wieprzowina została przerobiona na produkty i wprowadzona na rynek. Jażdżewski podkreślił, że termin przydatności tych wyrobów już się skończył i nie powinno ich być już w sprzedaży.
Nie chciał jednak powiedzieć jaki, to zakład ani gdzie się mieści. Dodał, że nie ma pewności, czy to mięso było skażone, ale "zakład jest pod kontrolą i odbywa się sprawdzanie, czy nie ma jakichś pozostałości w sklepach". Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach już sprawdza pobrane próbki mięsa, jednak wyniki badań będą znane najwcześniej w piątek.
Czy czeka nas przymusowy wegetarianizm? Okazało się, że poza wieprzowiną, także wołowina została zakażona dioksynami. Na razie tylko w Irlandii. Skutki odczuły już 2 tys. pracowników tamtejszych przetwórni, którzy otrzymali wymówienia z pracy. Rząd irlandzki przygotowuje pakiet ratunkowy. W Polsce informacja o wykryciu rakotwórczych dioksyn w mięsie wieprzowym postawiła na nogi całą inspekcję weterynaryjną, która bada już próbki potencjalnie zagrożonego mięsa.
Dioksyny w pasztetach
Na 667 ton sprowadzonych od 1 września, zostało zatrzymane 80-90 ton potencjalnie skażonego mięsa pochodzącego z irlandzkich rzeźni - poinformował zastępca głównego lekarza weterynarii Krzysztof Jażdżewski.
Jednocześnie przyznał, że nie wie, czy polskie firmy sprowadzały także wołowinę z Irlandii. Zdaniem Jażdżewskiego, uzyskanie informacji o imporcie wołowiny z Irlandii jest możliwe po skontrolowaniu dokumentów we wszystkich zakładach mięsnych. Według niego, trwałoby to 2-3 tygodnie.
Do naszego kraju przywieziono z Irlandii głównie boczek i wątrobę wieprzową. Potencjalnie skażone mięso może znajdować się m.in. w pasztetach, które trafiły do sklepów. Ich kontrole już zapowiedziała Państwowa Inspekcja Sanitarna.
Aby dioksyny stały się niebezpieczne dla zdrowia, człowiek musiałby zjeść kilka kilogramów skażonego mięsa dioksyny
Z kolei według resortu rolnictwa, we wtorek do południa zatrzymano ok. 38 ton surowców i produktów w 28 zakładach znajdujących się na terenie 9 województw, do których trafiło podejrzane mięso z Irlandii.
Sieci handlowe w oczekiwaniu na sygnał od inspektorów na własną rękę sprawdzają swoich dostawców. Tesco zastrzega, że sprzedaje tylko polskie mięso. Makro Cash & Carry sprawdziło także dostawców. – Dostaliśmy zapewnienie od naszego dostawcy z Wielkopolski, że nie wykorzystywał irlandzkiej wieprzowiny – mówi rzeczniczka Makro Magdalena Figurna.
Wołowina też zakażona
Do skażenia wieprzowiny dioksynami doszło w zakładach produkcji karmy dla zwierząt Millstream Recycling Plant w hrabstwie Wexford. Zakłady te dostarczają karmę do ponad 40 farm w Irlandii i dziewięciu w Irlandii Północnej. Według rzeczniczki KE ds. zdrowia Niny Papadulaki, "skażoną paszę dostarczono do 10 hodowli świń i 38 hodowli bydła w Irlandii oraz do dziewięciu hodowli świń w Irlandii Północnej". Zawartość dioksyn w badanych paszach stukrotnie przekroczyła dopuszczalny poziom.
Miejscowy urząd ds. jakości żywności w Belfaście zapewnił we wtorek, że W Irlandii Północnej trzoda nie była karmiona importowaną irlandzką paszą. We wtorek miejscowa telewizja RTE podała, że testy przeprowadzone na farmach hodowlanych bydła w Irlandii wykazały obecność dioksyn w organizmie zwierząt, choć w mniejszym stężeniu, niż w przypadku trzody chlewnej. Bydło karmiono paszą, którą wcześniej uznano za źródło skażenia tymi substancjami wieprzowiny.
Część już zabezpieczono
Testy przeprowadzone na irlandzkich farmach hodowlanych bydła wykazały już niebezpieczny poziom dioksyn w organizmie zwierząt. Według danych Komisji Europejskiej, irlandzka wieprzowina była eksportowana do 12 państw UE i kilku spoza Unii.
Mięso do Polski sprowadziły trzy firmy, które odsprzedały je zakładom przetwórczym. W woj. dolnośląskim inspektorzy weterynaryjni zatrzymali 200 kg mięsa, w woj. łódzkim - 20 ton, w woj. mazowieckim 2,8 tony, w woj. świętokrzyskim 810 kg, w woj. wielkopolskim 15 ton. W woj. kujawsko-pomorskim produkty te już trafiły do obrotu.
Wojewódzki lekarz weterynarii Zofia Batorczak poinformowała, że skażony dioksynami surowy, mrożony boczek znaleziono na terenie powiatów legnickiego i bolesławieckiego.
Wpadka podczas rutynowej kontroli
667 ton irlandzkiej wieprzowiny to niewiele. Rocznie Polacy jedzą ok. 1,5 mln ton tego mięsa. Ok. 15 proc. pochodzi z importu – Irlandia ma w nim niewielki udział dioksyny2
Dioksyny w mięsie wykryto w Irlandii w piątek podczas rutynowej kontroli. Wieprzowina i produkty mięsne zostały błyskawicznie wycofane z tamtejszych sklepów.
Jak doniosły we wtorek irlandzkie media, w wyniku wstrzymania produkcji mięsa wieprzowego, zwolniono prawie 2 tys. pracowników zatrudnionych w ośmiu zakładach przetwórstwa mięsnego. Według irlandzkiej telewizji RTE, premier Brian Cowen zapowiedział, że rząd pracuje nad pakietem ratunkowym dla hodowców i producentów, ocenianym na ok. 200 mln euro i zwróci się do Komisji Europejskiej o jego współfinansowanie. Irlandzkie zakłady uboju i przetwórstwa zabiegają natomiast o pomoc finansową w wysokości ok. 100 mln euro. Producenci i hodowcy spodziewają się ponadto poniesienia dodatkowych kosztów w wyniku przymusowego uboju ok. 100 tys. sztuk trzody chlewnej.
Strach się bać?
Inspekcja weterynaryjna powtarza, że zatrute dioksynami mięso byłoby niebezpieczne dla zdrowia, gdyby go zjeść kilka kilogramów. A to mało prawdopodobne.
Prawdopodobnie właśnie dioksynami usiłowano otruć w 2004 r. prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę
Działanie dioksyn skutkuje przede wszystkim zaburzeniami gospodarki hormonalnej, co może prowadzić m.in. do obniżenia płodności i poronień oraz do wzrostu ryzyka zachorowania na niektóre rodzaje raka. Dioksyny są jednymi z najbardziej toksycznych związków wytwarzanych przez człowieka. Prawdopodobnie właśnie dioksynami usiłowano otruć w 2004 r. prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę.
Źródło: PAP, rp.pl, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24