Państwa Unii Europejskiej zdecydowały się wprowadzić sankcje wobec Rosji. Chodzi o zawieszenie rozmów z Rosją o liberalizacji wizowej oraz w sprawie nowej umowy o współpracy UE-Rosja. Tymczasem USA wprowadziły już sankcje na osoby i instytucje "odpowiedzialne za podważanie instytucji demokratycznych na Ukrainie".
W czwartek w Brukseli obradował nadzwyczajny szczyt UE. Państwa członkowskie porozumiały się ws. sankcji dyplomatycznych wobec Rosji tj. zawieszenia rozmów o liberalizacji wiz oraz zawieszeniu nowej umowy o zasadach współpracy UE-Rosja. Grupa pięciu państw (Polska, Francja, Wielka Brytania, Niemcy i Włochy) zaproponowały także, aby już teraz rozpocząć przygotowywanie innych sankcji na wzór amerykańskich, które byłyby uruchomione, gdyby ze strony Rosji nie nastąpił postęp w dialogu w sprawie rozwiązania ukraińskiego kryzysu. Według tych krajów powinna być otwarta furtka do dalszych sankcji w razie eskalacji rosyjskich działań.
USA: niech rosyjskie wojska wrócą do baz
Biały Dom poinformował w czwartek, że nakłada ograniczenia wizowe na Rosjan i mieszkańców Krymu, którzy "zagrażają suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy". Zakazy wizowe dotyczą m.in. ukraińskich i rosyjskich wysokich rangą urzędników.
Ponadto USA są gotowe rozważyć dodatkowe kroki w zależności od rozwoju sytuacji na Ukrainie. Stany Zjednoczone chcą również, aby rosyjskie wojska powróciły do swoich baz i aby na Krym mogli udać się międzynarodowi obserwatorzy, którzy będą monitorować sytuację, czy w tym regionie nie dochodzi do łamania praw człowieka.
Będą dalsze kroki?
Według agencji Reuters prezydent Barack Obama nakazał również zamrożenie aktywów znajdujących się w USA należące do osób, które "zagrażają suwerenności Ukrainy". Osoby te nie mogą również podróżować do Stanów Zjednoczonych. Dekret podpisany w czwartek przez prezydenta USA ma na celu ukaranie tych Rosjan i Ukraińców, którzy są odpowiedzialni za rosyjską inwazję na Krymie. Biały Dom podkreślił, że akt jest "elastycznym narzędziem, które pozwoli wprowadzić sankcje na tych, którzy są bezpośrednio zaangażowani w destabilizację Ukrainy, włącznie z militarną interwencją na Krymie". Biały Dom nie wyklucza dalszych kroków, jeśli sytuacja się pogorszy. Ponadto Departament Stanu USA zapowiada, że wprowadzi ograniczenia wizowe, które obejmą m.in. urzędników państwowych odpowiedzialnych lub współodpowiedzialnych w działania prowadzących do zagrożenia suwerenności terytorialnej i integralności Ukrainy.
Unia już ogranicza
Także w czwartek weszły w życie unijne sankcje polegające na zamrożeniu aktywów byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza i 17 innych osób uznanych za winne zdefraudowania ukraińskich funduszy państwowych.
Sankcje weszły w życie wraz z wpisaniem odpowiedniego rozporządzenia i listy osób do Dziennika Urzędowego UE. Decyzja w tej sprawie zapadła w środę.
Sankcje, polegające na zamrożeniu aktywów ulokowanych w bankach w UE, będą obowiązywać przez rok. Mają służyć także odzyskaniu zdefraudowanych ukraińskich środków państwowych i dotknęły członków byłych władz, ale i kilku oligarchów.
Oprócz byłego prezydenta Ukrainy na czarnej liście m.in. znaleźli się też jego dwaj synowie Ołeksandr i Wiktor, były premier Mykoła Azarow i jego syn Ołeksij, były minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko, były prokurator generalny Wiktor Pszonka, była minister sprawiedliwości Ołena Łukasz, były szef prezydenckiej administracji Andrij Klujew i jego brat Serhij, a także biznesmen Serhij Kurczenko, właściciel grupy spółek Gaz Ukraina oraz były minister oświaty Dmytro Tabacznyk.
Wbrew początkowym planom UE nie zdecydowała się na nałożenie sankcji wizowych. Wcześniej o zamrożeniu aktywów 18 Ukraińców informowała Austria, Liechtenstein, Szwajcaria i Wielka Brytania.
Autor: mn/msz/gry/klim/ / Źródło: PAP