Sprzedaż Chryslera wstrzymana. Amerykański sąd najwyższy przychylił się do wniosku funduszy emerytalnych ze stanu Indiana i zablokował sprzedaż aktywów koncernu spółce, na której czele stoi włoski Fiat. Na razie nie wiadomo, na jak długo zamrożono transakcję, wiadomo jednak, że prezes Fiata nie zamierza wycofać się z transakcji z Chryslerem.
Nie wiadomo na razie, jaki będzie następny krok w sprawie przejęcia Chryslera przez Fiata, ale wielu ekspertów uważa, że sąd dał sobie czas do namysłu. Wstrzymał sprzedaż aktywów koncernu, choć o zezwolenie na nią jeszcze wczoraj apelowała administracja prezydenta Baracka Obamy.
Jeszcze przed decyzją administracja Obamy apelowała o jak najszybsze zakończenie sprzedaży Chryslera. Jednak trzy fundusze emerytalne ze stanu Indiania, które są wierzycielami posiadającymi 0,5 procent długu Chryslera uważają, że transakcja nie odbywa się na rynkowych warunkach, i że jest sztucznie przyśpieszana.
Firmy są też zdania, że umowa faworyzuje część wierzycieli Chryslera - takich jak związki zawodowe, a cała rządowa pomoc dla koncernu jest u źródeł niezgodna z prawem. Chrysler skorzystał bowiem z pieniędzy z tak zwanej puli TARP, przeznaczonej pierwotnie dla banków.
Fundusze, które protestują przeciw sprzedaży Chryslera twierdzą, że jego likwidacja miałaby bardzo poważne skutki dla gospodarek USA i Kanady. Ponad 38 tys. pracowników Chryslera utraciłoby zatrudnienie, 23 placówki produkcyjne i 20 składów części zostałoby zamkniętych, ponad 3 tys. dilerów Chryslera doznałoby znacznego i prawdopodobnie fatalnego uszczerbku dla swej działalności, a miliardy dolarów z funduszy zdrowotnych i emerytalnych obecnych oraz byłych pracowników Chryslera obróciłyby się wniwecz.
- Nie wycofamy się z umowy z Chryslerem - mówi prezes włoskiego Fiata, już po decyzji amerykańskiego Sądu Najwyższego o zawieszeniu transakcji.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24