- Tusk i Grad zawalili totalnie problem polskich stoczni, które są w dramatycznej sytuacji, a rząd unika odpowiedzi - z takimi pretensjami do rządu wystąpili posłowie Lewicy. Wcześniej Sejm odrzucił ich wniosek o informację rządu w sprawie stoczni. Platforma uspokaja i zwołuje na czwartek specjalne posiedzenie komisji skarbu państwa, poświęcone temu tematowi.
Po odrzuceniu wniosku Lewica nie kryła niezadowolenia. - Rząd zachował się skandalicznie - mamił nas informacjami o inwestorze, a to była nieprawda i obłuda - grzmiał szef klubu Lewicy, Grzegorz Napieralski. - Pytamy, czy faktycznie był inwestor, ale rząd nie chce o tym rozmawiać, Tusk i Grad milczą - mówił.
Stocznie na apartamenty?
Według Lewicy, to nie list od członków byłego zarządu wstrzymał inwestora. - Nie wiemy czy inwestor był realny. Dlaczego doszło do fiaska i kto jest za to odpowiedzialny? Czy było drugie dno tej transakcji? Czy umowa dotyczyła też innych surowców? - pytał Napieralski.
Jedna z hipotez, którą przypomnieli posłowie Lewicy mówi o tym, że zapowiadany przez PO plan B (na wypadek wycofania się inwestora) będzie polegać na "podzieleniu stoczni na kawałki, by na tych terenach powstawały inwestycje komercyjne, np. apartamenty".
Lewica zapewniła, że będzie codziennie pytać marszałka Sejmu i apelować do niego, by zmusił rząd do przedstawienia tych informacji i debaty na forum Sejmu.
PO: wyciszmy emocje
Platforma Obywatelska uspokaja i tłumaczy, że informacje na temat stoczni zostaną przedstawione w czwartek podczas posiedzenia Komisji Skarbu Państwa, prawdopodobnie połączonego z posiedzeniem Komisji Gospodarki.
- Sprawa stoczni gdyńskiej i szczecińskiej nie została zamknięta i na obecnym etapie, do 31 sierpnia - im mniej szumu medialnego wokół tej sprawy, tym lepiej - wyjaśnił wiceszef klubu PO, Grzegorz Dolniak. - Wyciszmy emocje, mamy gotowy plan B w sytuacji, gdyby coś nie wyszło z przejęciem praw i obowiązków przez katarską agencję rządową - mówił.
Dolniak przypomniał też, że za majątek stoczni wpłynęło już wcześniej wadium od inwestora, w wysokości 8 mln euro i ono - w sytuacji nie wpłacenia reszty kwoty - przepadnie.
Co z tymi stoczniami?
We wtorek premier Donald Tusk przyznał, że nikt nie jest zainteresowany zakupem stoczni w Gdyni i Szczecinie jako całości. Powód? Rynek skurczył się o 50 proc., a polskie statki nie są ani najtańsze, ani najlepsze na świecie.
Tydzień temu szef resortu skarbu Aleksander Grad poinformował, że rządowy fundusz katarski Qatar Investment Authority (QIA) rozpoczął postępowanie, które może się zakończyć przejęciem prawa do zakupu aktywów stoczni w Gdyni i Szczecinie po dotychczasowym inwestorze. Fundusz ma ocenić ewentualną transakcję i jeśli ta ocena będzie pozytywna, może ją sfinalizować do końca sierpnia.
Zapowiedział, że jeśli tak się nie stanie, zaleci, aby zarządca kompensacji wszczął procedurę utraty wadium przez dotychczasowego inwestora (8 mln euro) oraz zażądał od niego kar umownych i dodatkowego odszkodowania z tytułu niesfinalizowania transakcji.
Inwestor nie zapłacił
Dotychczasowy inwestor stoczni w Gdyni i Szczecinie, fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, nie uregulował należności za polskie zakłady. Zgodnie z ustaleniami, miał zapłacić za majątek obu stoczni ok. 400 mln zł - do północy 17 sierpnia. Transakcję miały gwarantować katarskie instytucje finansowe.
Agencja Rozwoju Przemysłu ma być gotowa na 1 września, by wysłać do Komisji Europejskiej wnioski o wydłużenie terminów i zgodę na ponowną procedurę sprzedaży aktywów stoczni. ARP i zarządca kompensacji mają być też gotowi do przeprowadzenia ponownej sprzedaży stoczniowego majątku.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24