- Gdyby rząd Donalda Tuska zwiększył deficyt wcześniej i pieniądze te wrzucił do gospodarki, byłby w dużo lepszej sytuacji - mówił w "Kropce nad i" były wicepremier i minister finansów prof. Grzegorz Kołodko. Jego zdaniem obecna sytuacja przerosła rządzących i nie wiedzą, co z nią dalej robić.
Minister finansów Jacek Rostowski w ubiegłym tygodniu ogłosił, że w planowanej na początek lipca nowelizacji budżetu zwiększy deficyt z planowanych 18,2 do 27 mld zł. Ale niedobory w państwowej kasie są jeszcze większe, tyle, że część z nich rząd zamierza pokryć m.in. z większych dywidend z państwowych spółek czy z oszczędności w wydatkach budżetu, głównie w różnych funduszach.
Nie tędy droga
Według Grzegorza Kołodki, rząd poszedł w złym kierunku i powinien postąpić tak, jak większość krajów, czyli stymulować gospodarkę wydatkami państwowymi. - Kryzys musiał nas dotknąć choćby przez utracenie zagranicznych rynków zbytu. A rząd Tuska otworzył mu drzwi - uważa były premier. Chociaż jego zdaniem mógł w tych drzwiach zrobić tylko małą szparkę. - Ten deficyt można było zwiększyć wcześniej i o mniej, ale pieniądze wydać na stymulowanie aktywności gospodarczej. Skoro przyszedł kryzys i ograniczył popyt zagraniczny na polską produkcję, to tę utraconą część popytu należało odbudowywać w kraju - tłumaczył Kołodko. Najlepszym i sprawdzonym sposobem są choćby inwestycje infrastrukturalne. Poza samymi drogami, byłaby praca, a od tej pracy odprowadzane podatki. - Zadziałałby efekt mnożnikowy i w efekcie wpływy z podatków od nowoutworzonych miejsc pracy przynajmniej częściowo pokryłyby ten deficyt - powiedział ekonomista.
Co dalej? Któż to wie...
Co zatem powinien zrobić teraz rząd? Grzegorz Kołodko przyznaje, że sytuacja jest ciężka, a wyjścia z niej niełatwe. Propozycje, które są brane pod uwagę, nie przyniosą - zdaniem byłego wicepremiera - pozytywnych skutków. - Akcyza na alkohol w górę to zły pomysł. To może poprawić sytuacje na dwa, trzy kwartały, a potem rozkręci się bimbrownictwo i przychody w efekcie spadną - mówił Kołodko. Zmniejszenie VAT, tak, jak chciałby tego prezydent, ekonomista także krytykuje. Podobnie, jak zwiększanie podatków dla najbogatszych. - Podatki muszą sprzyjać formułowaniu się kapitału w Polsce. Jeśli są większe, to kapitał ucieka i zmniejsza się tzw. baza podatkowa i w efekcie wpływy zamiast rosnąć - maleją - argumentował Kołodko.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24