W ciągu kilkunastu dni polski rząd powinien być gotowy do podpisania porozumienia gazowego z Rosją - poinformował we wtorek premier Donald Tusk. W najbliższym czasie do Brukseli udaje się wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak oraz minister w MSZ Mikołaj Dowgielewicz, by wyjaśnić wątpliwości Komisji Europejskiej. Ale Komisja Europejska mówi, że podtrzymuje zastrzeżenia do umowy.
KE zastanawia się zastanawia się już od kilku miesięcy, czy polsko-rosyjskie porozumienie jest zgodne z prawem unijnym.
We wtorek podtrzymała zastrzeżenia. - Nasze zastrzeżenia dotyczą zarządzania gazociągiem, dostępu stron trzecich do infrastruktury oraz przejrzystości stawek" - powiedział rzecznik KE Joe Hennon na codziennym briefingu prasowym.
Premier jest optymistą
Mimo to na wcześniejszej konferencji prasowej premier Donald Tusk był optymistą.
- Chcemy mieć stuprocentową pewność, że nie popełniono najmniejszego uchybienia czy błędu. Bo zdaję sobie sprawę, jak drażliwy i ważny jest ten temat. Dlatego akceptując wszystkie zręby tej umowy jesteśmy gotowi do dyskusji z Komisją Europejską, czy ze stroną rosyjską na temat szczegółów, które ewentualnie wymagają dopracowania, Ale jestem przekonany, że to jest kwestia kilkunastu dni i będziemy gotowi do podpisania - powiedział premier we wtorek na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
"KE nie kwestionuje umowy"
Jak wyjaśnił, uwagi ze strony Komisji Europejskiej nie kwestionują istoty umowy.
- Tylko niektóre z (..) przepisów i nie sądzę, żeby stanowiły przeszkodę do podpisania tej umowy - powiedział premier.
Dodał, że chodzi przede wszystkim o operatora, który administruje przesyłem gazu.
Według wcześniejszych zapowiedzi 6 września wicepremier Waldemar Pawlak wybiera się do Brukseli, aby przekonać komisarza UE ds. energii Gunthera Oettingera do podpisania porozumienia o zasadach działania gazociągu tranzytowego przez Polskę.
Chodzi o kształt aneksu do porozumienia rządów Polski i Rosji, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Jego projekt sporządzono po tym, gdy na początku ubiegłego roku surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo.
O co chodzi Komisji
- W prawie UE jest ogólny wymóg, że gazociągi muszą być zarządzane w sposób niezależny tak, aby upewnić się, że dostęp doń mają strony trzecie. To jest w interesie polskich konsumentów - powiedział rzecznik KE.
Dodał, że KE jest w stałym kontakcie z polskimi władzami ws. kształtu aneksu do porozumienia rządów Polski i Rosji. W projekcie m.in. uregulowano sprawę operatora gazociągu jamalskiego. Na polskim odcinku ma nim zostać należący do Skarbu Państwa Gaz-System, by zapewnić zgodność z przepisami UE. Jednak prawo wymaga, aby taki operator był niezależny i gwarantował uczestnikom rynku równy dostęp do infrastruktury przesyłowej. Tymczasem KE uważa, że decydującą rolę nadal będzie odgrywała pełniąca obecnie funkcję operatora, należąca głównie do PGNiG i Gazpromu, spółka EuRoPolGaz.
- Jest w interesie polskich konsumentów, by dostęp do gazociągu miało tylu operatorów, ilu sobie tego życzy i by mogli oni korzystać z jasnych, równych stawek za przesył gazu. Sprawdzamy umowę, chcąc upewnić się, że respektuje ona legislację UE. (...). Chcemy być pewni, że nie chodzi o gazociąg zarządzany tylko przez jednego albo dwóch operatorów - podkreślił Hennon.
KE już otworzyła postępowanie wobec Polski za naruszenie unijnych przepisów dotyczących konkurencji na rynku gazu, upominając Polskę za brak dostępu do gazociągu jamalskiego dla stron trzecich. Wezwała też do umożliwienia przepływu gazu w dwie strony tak, by dało się transportować surowiec z Niemiec do Polski. Formalny list wysłany w tej sprawie, tzw. uzasadniona opinia, stanowi ostatnie ostrzeżenie przed skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24