- Inwestorzy walczą dziś o złoto i srebro jak konkwistadorzy, którzy łupili Inków i Azteków - opisuje "Gazeta Wyborcza". Cena złotego kruszcu bije rekord za rekordem, a srebro jest najdroższe od 27 lat.
Pod koniec grudnia 2007 r. uncja złota (ok. 31 g) kosztowała jeszcze ok. 830 dol. A już w pierwszych dniach stycznia padła ostatnia historyczna linia oporu - kurs 850 dol., jaki zanotowano w styczniu 1980 r., kiedy świat drżał przed skutkami rewolucji islamskiej w Iranie. Wczoraj uncja ustanowiła kolejny rekord wszech czasów - inwestorzy rano w Londynie płacili aż 911 dol. Razem ze złotem drożeją inne metale szlachetne: historyczny rekord pobiła platyna, a za srebro płacono najwięcej od początku lat 80.
Błysk wraca do łask
Taka hossa na złoto i inne szlachetne kruszce bierze się po pierwsze z zapotrzebowania na nie w nowoczesnej elektronice, przemyśle motoryzacyjnym i jubilerskim.
Poza tym, w przekonaniu drobnych oszczędzających jest pewną lokatą na trudne czasy, szczególnie gdy ceny akcji na Wall Street pikują w dół, a na pierwszych stronach gazet można przeczytać o recesji grożącej gospodarce USA. Dlatego inwestycje w złoto określa się w języku finansowym mianem "bezpiecznej przystani". Widząc ostrą przecenę na giełdach akcji, wielu zarządzających funduszami inwestycyjnymi postanowiło przerzucić część kapitału na rynek złota, co w ostatnim czasie pozwalało nie tylko uchronić się przed potężnymi stratami, ale i zarobić. Szczególnie dotyczy to spekulacyjnych funduszy typu "hedge", które bardzo agresywnie szukają okazji do zysków, wcale nie mając zamiaru fizycznie kupować kruszców.
- Złoto jest zabezpieczeniem przed niepewnością i teraz jest najlepiej na nie postawić. Żaden inny rodzaj inwestycji nie wygląda tak dobrze - powiedział agencji AP Carlos Sanchez, analityk rynku metali szlachetnych w nowojorskim CPM Group.
Dolarowe zamieszanie
Ale główną przyczyną ogromnego popytu na złoto, srebro i platynę jest taniejący dolar, w którym odbywa się handel na światowych giełdach. Słaby dolar oznacza, że na więcej stać inwestorów mających w portfelach "mocne" waluty, np. euro czy funty. Dlatego kupowane za dolary metale szlachetne i surowce, jak np. miedź, są dla nich relatywnie tańsze.
Dolar traci na wartości, bo inwestorzy spodziewają się kolejnej obniżki stóp procentowych w USA, może nawet o 0,5 pkt proc. Fed może zdecydować się na taki desperacki ruch, aby dzięki tańszemu kredytowi rozruszać gospodarkę i nie wpaść w tym roku w objęcia recesji wieszczonej już przez największe banki inwestycyjne, np. Merrill Lynch i Goldman Sachs.
Nasi inwestorzy mają utrudniony dostęp do inwestycji w złoto - umożliwia to jedynie kilka funduszy i produkty strukturyzowane oparte na indeksach złota notowanych na GPW. Detalicznie można inwestować też w sztabki i złote monety, np. dolary amerykańskie, ruble rosyjskie, marki niemieckie, funty angielskie, a nawet korony czy dukaty austro-węgierskie.
Burzliwa historia złotego kruszcu
Dolar systematycznie słabnie już od kilku lat, co sprzyja notowaniom złota. Ale wcześniej złoto przeżyło trudne chwile. O ile w latach 80. taka inwestycja była bardzo opłacalna, to później na długo fortuna się odwróciła - przez kolejną dekadę kurs spadał drastycznie. Jeszcze na początku 2000 roku cena uncji przekraczała nieznacznie 275 dol. Ale wystarczyło, aby doszło do zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 roku, aby inwestorzy przypomnieli sobie o złocie. Globalna wojna z terroryzmem zmniejszyła pewność siebie inwestorów. Na początku 2002 roku pękła granica 300 dolarów, a rok później - na fali przedwojennej histerii poprzedzającej atak na Irak - złoto kosztowało już ponad 375 dol.
Kurs złota jest bardzo wrażliwy na wydarzenia, które powodują wzrost napięcia geopolitycznego, szczególnie w zapalnych regionach świata. Takim katalizatorem na początku stycznia było np. zabójstwo Benazir Bhutto w Pakistanie.
Niepewność polityczna na świecie, recesja grożąca USA i słaby dolar przemawiają dalej za złotą hossą. Na rynku pojawia się coraz więcej opinii, że pokonanie kolejnej psychologicznej bariery 1000 dol. za uncję to kwestia czasu.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24