Komisja Europejska dała we wtorek polskiemu rządowi więcej czasu na dokończenie procesu sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie. O przedłużenie czasu na sprzedaż zakładów prosił minister skarbu Aleksander Grad. - To dobra informacja - skomentował decyzje Brukseli minister i dodał, że liczy większym zainteresowaniem przy kolejnej próbie sprzedaży ich majątku.
- Komisarz (ds. konkurencji) Neelie Kroes odpowiedziała na listy ministra skarbu Aleksandra Grada z 25 i 31 sierpnia oraz 2 września z prośbą o dodatkowy czas na przeprowadzenie sprzedaży aktywów stoczni. Akceptuje ona polską prośbę (...) - można przeczytać w komunikacie Komisji Europejskiej.
Pierwszy termin sprzedaży stoczni upłynął 6 czerwca. Na prośbę ministra Grada, Neelie Kroes zgodziła się już dwa razy na przyznanie więcej czasu na sfinalizowanie sprzedaży, najpierw do końca czerwca, a potem do końca sierpnia. Kolejny list został wysłany 2 września, po tym, jak agencja Qatar Investment Authority nie wpłaciła pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie.
Agencja ta może jednak wystartować w nowym przetargu, o zgodę na który resort zwrócił się do Komisji Europejskiej. Wcześniej fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wygrał przetarg na główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, nie wpłacił w wyznaczonym terminie pieniędzy za majątek zakładów.
KE po ostatnim liście min. Grada zażądała od polskiego rządu dodatkowych informacji. Szef resortu skarbu Aleksander Grad zapewnił, że jego ministerstwo przesłało odpowiedzi na zapytania KE.
Reporter TVN24 Leszek Jarosz poinformował z Brukseli, że Komisja Europejska przedłużyła termin sprzedaży majątku stoczni na czas nieokreślony.
Jednak zastrzega sobie możliwość skierowania sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jeśli Polska nie będzie kwapić się z prywatyzacją zakładów. Polski rząd jest również zobowiązany wysyłać komisarz Neelie Kroes comiesięczne raporty z postępów ws. sprzedaży stoczni. Kroes w swoim komunikacie zaznaczyła również, że nowy przetarg odbędzie się na tych samych zasadach, co poprzednio. To oznacza, że cała procedura rusza zupełnie od nowa.
"To dobra informacja"
Minister skarbu Aleksander Grad ocenił, że decyzja Brukseli "To dobra informacja".
- Komisarz Neelie Kroes zgodziła się i przyjęła nasz wniosek, aby procedurę sprzedaży aktywów postoczniowych prowadzić do końca roku. W związku z tym, zgodnie ze specustawą stoczniową, możemy przeprowadzić ponownie procedurę sprzedaży tych aktywów - poinformował Grad we wtorek dziennikarzy.
Szef resortu skarbu zaznaczył, że są to aktywa postoczniowe, zakłady te nie pracują i nie zatrudniają pracowników.
- W związku z tym zobaczymy, kto zechce w tych postępowaniach brać udział. Do tej pory nie było wielu chętnych, nikt się nie ustawiał w kolejce - przypomniał Grad. - Mam nadzieję, że tym razem zainteresowanie będzie większe - dodał.
Premier: na razie nie będzie masowej produkcji
Zanim podano informację o pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej, premier Donald Tusk mówił, że można liczyć na to, że w szczecińskiej i gdyńskiej stoczni ruszy produkcja statków na masową skalę.
- Myślałem długo, czy dzisiaj jest stosowny moment, by te słowa powiedzieć. Ale chyba nie ma sensu dłużej czekać. Tym bardziej, że wiem o tym, że nadal część działaczy związkowych będzie mobilizowała środowiska stoczniowców - dawnych stoczni w Gdyni i Szczecinie. Nie chcę, by ten "chocholi taniec" trwał dalej - że tu ktoś coś obieca, to jakiś protest. I tak kolejne miesiące będzie udawało się przed samymi sobą, że lada dzień ruszy znowu na masową skalę produkcja stoczniowa - bo nie ruszy. I zdajemy sobie z tego sprawę - mówił Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Premier zaznaczył, że rząd powinien zastanowić się wspólnie z samorządem Gdyni i Szczecina nad ofertami pracy dla byłych stoczniowców. - Uważam za rzecz jak najbardziej celową, by zastanowić się wspólnie ze środowiskami zainteresowanymi, także przedsiębiorcami i przede wszystkim samorządem Gdyni i Szczecina, co zrobić, aby maksimum ludzi w tych miejscach - tak atrakcyjnych - znalazło pracę - powiedział szef rządu.
- Chcemy zrobić wszystko, aby stoczniowcy - niestety, trzeba powiedzieć w odniesieniu do większości z nich - byli stoczniowcy - uzyskali możliwie atrakcyjną pracę, możliwie w tym samym miejscu. Chociaż najprawdopodobniej profil produkcji czy typ aktywności gospodarczej będzie inny w tych miejscach - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24