Od soboty w całych Włoszech trwają zimowe wyprzedaże. Na ulicach i w centrach handlowych pojawiły się tłumy klientów. W Rzymie do jednego z butików ustawiła się kolejka półnagich Włochów. Pierwszych stu klientów mogło się ubrać za darmo.
W wielkich miastach doszło do prawdziwego oblężenia ulic handlowych i dzielnic z butikami. W Rzymie na via del Corso pojawiły się w sobotni poranek, ku zdumieniu przechodniów, tłumy młodych ludzi w samej bieliźnie, którzy ustawili się w kolejce do sklepu popularnej hiszpańskiej marki odzieżowej. Ci z nich, którzy pierwsi weszli do salonu, mogli ubrać się tam za darmo.
Podobną akcję promocyjną zorganizowano w butiku tej firmy w Turynie, gdzie w oczekiwaniu na wejście w negliżu koczowało w nocy z piątku na sobotę około 200 osób.
"Wyprzedażowy" paraliż miast
Popularne centra handlowe w rejonie Florencji przeżyły takie oblężenie, że z powodu napływu klientów zablokowana została przebiegająca przez tamte strony najważniejsza autostrada w kraju: A1 Neapol-Mediolan. Tylko w trzech regionach Włoch - w Basilicacie, Dolinie Aosty i Kampanii - zimowe „saldi” zaczęły się dwa dni wcześniej. Terminy rozpoczęcia wyprzedaży zimowych i letnich wyznaczają władze poszczególnych miast. Mimo licznych apeli organizacji konsumenckich nie udało się doprowadzić do liberalizacji w tej dziedzinie. Faktycznie jednak w wielu butikach znanych firm ukryte wyprzedaże rozpoczęły się znacznie wcześniej, a wiedzieli o nich stali klienci zawiadamiani o tym SMS-ami i pocztą elektroniczną.
W ostatnich dniach w Rzymie Gwardia Finansowa i straż miejska ukarały grzywnami w wysokości 1800 euro właścicieli sklepów, którzy wcześniej zaczęli sprzedawać towar po obniżonej cenie.
Mimo tłumu chętnych, szacuje się, że obroty sklepów będą mniejsze o około 20 procent z powodu kryzysu.
Autor: rf/jk/kwoj / Źródło: PAP