Pół miliona polskich specjalistów wybiera się do pracy za Odrę. Aby ich zatrzymać nasze firmy będą podnosić płace, co napędzi inflację - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".
Za miesiąc otworzy się niemiecki rynek pracy. Największe zapotrzebowanie jest tam na spawaczy, lakierników, budowlańców i mechaników.
Z szacunków Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz sondy "DGP" przeprowadzonej w urzędach, agencjach pracy, firmach i organizacjach pracodawców wynika, że fala emigracji jaka ruszy z Polski za Odrę przekroczy pół miliona osób.
Największe zainteresowanie wyjazdami jest w rejonach przygranicznych. Stamtąd może wyjechać nawet 100 tys. osób
Mistrzowskie zarobki
Do Związku Rzemiosła Polskiego płynie rzeka wniosków o potwierdzenie świadectw czeladniczych i mistrzowskich. Takie potwierdzone dyplomy oznaczają wyższy zarobek. Robotnik bez papierów może zarobić 1200 euro miesięcznie; z papierami czeladniczymi 1600, a z mistrzowskimi - ponad 2 tys. euro.
Zainteresowanie Niemców polskimi pracownikami widać też w agencjach pośrednictwa pracy. Sam tylko Związek Agencji Pracy Tymczasowej dysponuje już 20 tys. ofert.
Niestety, o ile w 2004 r. na Zachód wyeksportowaliśmy głównie osoby bezrobotne, to teraz firmy będą tracić fachowców. Oznacza to kłopoty zwłaszcza dla małego i średniego biznesu. Grozi to polskim przedsiębiorcom koniecznością podniesienia płac, a w konsekwencji - nakręcenia inflacji, wynoszącej już obecnie ponad 3,6 proc.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu