Od piątku głównym tematem gospodarczym stał się zaplanowany przez ministra finansów Jacka Rostowskiego deficyt przyszłorocznego budżetu, oszacowany przez resort na 52,2 mld zł - prawie dwa razy tyle, co w tym roku. Choć na rynkach finansowych nie zrobił żadnego wrażenia, to suma ta nie schodzi z z ust polityków.
Rząd tłumaczy, że założył go z rozmysłem i pewnością, że nie zaważy na wizerunku naszej gospodarki, bo w trudnych czasach pokazaliśmy, że jest z nią całkiem dobrze. Opozycja zarzuca natomiast rządowi nieodpowiedzialność, ukrywanie prawdy o finansach państwa i nieudolność w zarządzaniu nimi.
Jedyne lekarstwo na razie niedostępne
I chociaż rząd wymyśla coraz to nowe sposoby na oszczędzanie, głównie przez zaciskanie pasa i księgowe sztuczki, to eksperci od dawna wskazują, co tak naprawdę dobrze zrobiłoby państwowej kasie: gruntowne przewietrzenie, po którym stanie się przejrzysta, a zarządzanie nią bardziej efektowne.
- I chociaż Platforma Obywatelska zapowiadała, że będzie chciał to robić, to jest na to za słaba - powiedział gość "Poranka TVN24" prof. Stanisław Gomułka. W ubiegłym roku był przez kilka miesięcy wiceministrem finansów, odpowiedzialnym w obecnym rządzie właśnie za przygotowanie takiej reformy.
Ekonomista wyjaśnia, że woli reformy publicznych finansów nie wyrażają ani koalicyjny PSL, ani opozycja, ani prezydent, którego weta PO sama nie może odrzucić. - Potrzebna jest zupełnie nowa sytuacja polityczna, gdzie dominowałyby proreformatorskie ugrupowania. A te może wybrać tylko elektorat, w którego interesie jest dobra sytuacja finansów publicznych - uważa Gomułka.
Uważajmy!
Zdaniem ekonomisty, plany ministra finansów na zwiększenie deficytu w przyszłym roku mogą okazać się niebezpieczne. - Doradzałem to już wielu rządom: Zawsze powinniśmy dążyć do tego, aby ryzyko niespłacenia długu było jak najmniejsze, podobnie jak sam dług - powiedział.
Przypomniał, że Polska już raz, na początku lat osiemdziesiątych, zaprzestała regulować swoje zobowiązania, m. in. wobec Klubów Londyńskiego i Paryskiego. Potem długo nam zajęło odbudowanie wiarygodności i przekonania reszty świata, że papiery skarbowe polskiego rządu są cokolwiek warte. - Mimo tego daleko nam do pierwszej ligi, tej najbardziej wiarygodnej - mówił ekonomista.
Zwrócił też uwagę, że deficyt przedstawiony przez resort jest i tak zaniżony. - Deficyt sektora finansów publicznych, na który tak naprawdę patrzy cały świat, jest większy o ok. 22 mld zł, które zgodnie z polską ustawą budżet państwa przekazuje do OFE - podkreślił prof. Gomułka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24