Mija pięć lat od momentu, gdy amerykańska giełda znalazła się na dnie. Po ostrej jeździe w dół, indeks S&P500 9 marca 2009 r. zatrzymał się na 676,53 pkt.
Związany z załamaniem na rynku nieruchomości kryzys narastał już od wielu miesięcy, ale to ogłoszone 15 września 2008 roku bankructwo Lehman Brothers, czwartego co do wielkości banku inwestycyjnego na świecie, spowodowało, że eksplodował z siłą, która groziła upadkiem światowej gospodarki.
Popłoch na parkiecie
Giełdy na całym globie opanowała panika. Nastąpił kryzys bankowy - instytucje finansowe zajmujące się kredytowaniem nie ufały sobie wzajemnie i przestały pożyczać pieniądze, co spowodowało, że realna gospodarka miały problemy z finansowaniem.
Po 16 miesiącach od chwili, gdy świat obiegła wiadomość o bankructwie giganta, po niemal ciągłym pikowaniu i utracie ponad połowy wartości, 9 marca 2009 r. indeks S&P500 zakończył notowania na poziomie z 1996 roku osiągając 676,53 pkt.
Setki procent zysku
Po pięciu latach S&P500 zyskał niemal 277 proc., sięgając na piątkowym notowaniu rekordowych 1 878,04 pkt. W tym samym okresie czasu indeks Dow Jones Industrial Average zyskał ponad 150 proc., a Nasdaq ponad 240 proc. Kapitalizacja spółek indeksu wynosiła w marcu 2009 r. 6,14 biliona dol. a zadłużenie USA - 10,95 bln dol. Dziś jest to odpowiednio: 17,49 i 17,47 bln dol.
Autor: rf//bgr / Źródło: Reuters, PAP,
Źródło zdjęcia głównego: CC BY SA Wikipedia | David Shankbone