Na Rondzie Schumana w Brukseli płonęły dziś polskie opony - tak stoczniowcy po raz kolejny walczyli o przyszłość swoich miejsc pracy. Neelie Kroes, w odpowiedzi na ich apele, stawia twardy warunek: zgoda Polski na moją propozycję albo negatywna decyzja ws. stoczni. A polski rząd jeszcze nie wie, czy godzi się na rozwiązanie zaproponowane przez KE. Pat trwa.
Grupa ok. 400 stoczniowców ze Szczecina i Gdyni protestowała dziś przed siedzibą Komisji Europejskiej w Brukseli. Demonstranci sprzeciwiają się propozycjom przekształceń i likwidacji obu stoczni. - Chcemy rozwiązać ciągnącą się od 4 lat sprawę pomocy publicznej - tłumaczą.
Kroes daje rządowi czas
Neelie Kroes nie podjęła jeszcze dialogu z protestującymi. Zwróciła się natomiast do polskiego rządu, któremu daje kilka dni na odpowiedź, czy akceptuje jej propozycję ratowania stoczni w Gdyni i Szczecinie - powiedział rzecznik unijnej komisarz Jonathan Todd.
- Komisarz poprosiła, by w ciągu nadchodzących dni rząd potwierdził swoją zgodę na rozwiązanie zaproponowane przez KE - dodał Todd. Brak odpowiedzi polskiego rządu sprawi, że KE podejmie decyzję o zwrocie pomocy publicznej przyznanej stoczniom, co oznacza ich upadłość.
Rząd jeszcze nie wie
Resort chce zrobić wszystko podejmie wszelkie próby zmierzające do ratowania przemysłu stoczniowego i utrzymania działalności zakładów Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu
Jak zapewnił we wtorek wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik, do 3 listopada Ministerstwo Skarbu Państwa prześle odpowiedź, czy akceptuje unijną propozycję ratowania stoczni w Gdyni i Szczecinie.
- We wskazanym terminie - do 3 listopada - odniesiemy się do uwag i oczekiwań pani komisarz, które zostały sformułowane w liście - zapewnił Gawlik.
- List podejmuje wiele kwestii. Myślę, że nasza odpowiedź musi być przemyślana i rozważna. Co do zasady resort skarbu napisał już pani komisarz, że podejmie wszelkie próby zmierzające do ratowania przemysłu stoczniowego i utrzymania działalności zakładów - dodał.
Czarne niebo nad Brukselą
Jak wynika z doniesień agencyjnych, stoczniowcy podpalili stos opon, a w powietrzu wokół Ronda Roberta Schumana unoszą się kłęby czarnego dymu.
"Komu przeszkadzają polskie stocznie?" - skandują demonstranci. "W czyim interesie jest likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego? Protestujemy przeciwko wymuszaniu likwidacji stoczni rzekomo w obronie miejsc pracy polskich stoczniowców" - napisali przedstawiciele komitetu protestacyjnego stoczni Gdynia i Szczecin w petycji skierowanej do komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.
Ciężar przenieść na spółki-wydmuszki
Majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie będzie podzielony i sprzedany, a konieczność zwrotu pomocy publicznej spadnie na spółki - wydmuszki przeznaczone do bankructwa - podawały przed kilkoma dniami gazety.
- Propozycja KE różni się od ogłoszenia upadłości stoczni tym, że sprzedaż majątku nie będzie prowadzona przez likwidującego stocznie syndyka, ale przez kierownictwo stoczni. Co ma dopomóc w sensownym sprzedaniu np. w całości, majątku, tak aby nadal były to stocznie - tłumaczy Inga Rosińska, korespondentka TVN24 z Brukseli.
Odpowiedzialność za całą operację ma spaść na Agencję Rozwoju Przemysłu. Ona zleci wycenę poszczególnych fragmentów stoczni, a następnie sprzeda je w przetargu. Za sprzedawanym majątkiem nie będzie się ciągnąć groźba nakazu zwrotu "starej" pomocy publicznej.
Dla stoczni w Gdyni i Szczecinie unijna komisarz zaproponowała wyodrębnienie majątku trwałego, sprzedanie go inwestorom w drodze przetargów, spłatę długów z pieniędzy, które to przyniesie i likwidację spółki, która przeprowadzi tę operację. KE wydałaby negatywną decyzję w sprawie pomocy publicznej, ale realizacja planu złagodziłaby jej skutki.
Walczą jeszcze o Gdańsk
Na prośbę komisarz do 30 listopada polski rząd prześle osobny plan restrukturyzacji dla stoczni w Gdańsku, która jest w lepszej sytuacji niż Gdynia i Szczecin, bowiem została już sprywatyzowana i otrzymała mniejszą pomoc z budżetu państwa. Neelie Kroes uważa, że plany restrukturyzacyjne przedstawione przez polski rząd są nie do zaakceptowania przez KE, bo nie zapewniają rentowności zakładów.
12 września resort skarbu przesłał KE plany restrukturyzacji polskich stoczni. ISD Polska proponuje połączenie zakładów w Gdańsku i Gdyni. Konsorcjum z Pomorza Mostostal Chojnice, chce kupić stocznię Szczecin. Jeśli Komisja Europejska ich nie zaakceptuje, zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną, którą otrzymały po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, a to może oznaczać ich bankructwo.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24