Wielki skok na kasę przyszłych emerytów, demontaż reformy emerytalnej i gigantyczna porażka rządu - czy ratowanie finansów Państwa? Ministrowie rządu znów publicznie mówią o zaprzestaniu wpłacania pieniędzy do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Idzie o sumę 24 miliardów złotych rocznie, która okazuje się łakomym kąskiem dla budżetu.
Pomysł zmiany zasady, przewidującej że nasze składki emerytalne trafiają na konta w OFE, pojawiały się niemal od początku funkcjonowania rządu Donalda Tuska. Lansowała je minister pracy Jolanta Fedak, wspierał wicepremier - i jej partyjny kolega - Waldemar Pawlak, a sprzeciwiał się szef doradców premiera Michał Boni.
"Na razie"
Spory między nimi były ostre, ale w styczniu - gdy już było wiadomo, że Polska obroniła się przed kryzysem - przeciął je premier. - Na razie nie będziemy rozmawiali o przesunięciu składki do ZUS-u. Ten temat jest zamknięty - stwierdził Donald Tusk w rozmowie z TVN CNBC. W tej wypowiedzi warto zwrócić uwagę na zwrot "na razie"...
W ostatni poniedziałek na nieformalnym spotkaniu z dziennikarzami ten sam Donald Tusk temat znów otworzył. Szef rządu ujawnił, że poważnie rozważane jest albo zawieszenie na dwa lata przekazywania składek z ZUS-u do OFE, albo zmniejszenie tych składek o połowę. Padła też propozycja, by Polacy sami decydowali o tym czy chcą odkładać pieniądze w ZUS, czy w OFE.
- Było jasno widać, że premier decyzję w swojej głowie juz podjął, że ostateczny jej kształt ogłosi stosunkowo szybko w ciągu kilku tygodni i że wejdą one w życie gdzieś od połowy przyszłego roku - opowiada dziennikarz TVN CNBC Mikołaj Kunica.
Sposób na ratowanie państwowej kiesy
Słowa premiera oznaczają triumf minister pracy Jolanty Fedak, która od dwóch lat forsuje podobne pomysły. W rozmowie z TVN CNBC minister twierdzi, że o zmianie stanowiska rządu zdecydowała porażka w Unii Europejskiej: Polska nie wywalczyła zgody na odliczenie kosztów reformy od długu publicznego, co pogarsza nasze statystyki i może stanąć na drodze do spełnienia kryteriów przyjęcia do strefy euro.
Minister finansów nie raz publicznie obwiniał OFE, że odpowiadają nawet za 1/3 długu publicznego, ten zaś spędza ministrowi sen z powiek: na koniec 2010 roku niebezpiecznie zbliży się on do ustawowego poziomu 55 Produktu Krajowego Brutto.
Minister Fedak zawieszenie przekazywania składek do OFE zachwala opinią, że w ten sposób przyszłe emerytury będą bezpieczniejsze i mniej narażone na kaprysy rynku kapitałowego. - Najważniejsze jest, by spowodować, że emerytury będą stabilniejsze i wyższe - mówi Fedak. Dodaje jednak, że obecny system emerytalny jest bardzo kosztowny i niekorzystny z punktu widzenia finansów publicznych. - Nas na taki kosztowny system nie stać - stwierdza minister pracy.
Pracodawcy potępiają w czambuł
Jednak zaprzestanie przekazywania składek na nasze konta w OFE dla wielu ekonomistów to po prostu sięgnięcie po pieniądze przyszłych emerytów. Jak mówią, rząd bierze się za łatwy zabieg księgowy, a nie za to co jest trudne - czyli ograniczanie wydatków publicznych. - Rząd nie ma odwagi ograniczyć przywilejów emerytalnych rolników, górników, pracowników służb mundurowych, co łącznie kosztuje nas ponad 20 miliardów złotych. Woli sięgnąć po nasze pieniądze w OFE - to jest również 20 miliardów złotych rocznie - mówi członek Rady Nadzorczej ZUS i ekspert PKPP Lewiatan, Jeremi Mordasewicz.
Inna z organizacji, Pracodawcy RP, uznaje pomysły minister Jolanty Fedak za próbę zniszczenia reformy emerytalnej sprzed 10 lat. "Pomysły rozmontowania II filaru to śmierć reformy emerytalnej" - stwierdzono w jej oświadczeniu. Według ekspertki organizacji Magdaleny Janczewskiej "nie można przekreślać pochopnie reformy sprzed 10 lat, która ma służyć przyszłym pokoleniom. Byłoby to działanie krótkowzroczne i służące jedynie przesuwaniu długu na potem".
Natomiast w opinii wiceprzewodniczącej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Wiesławy Taranowskiej, "rząd powinien przyjąć jeszcze bardziej radykalne rozwiązania i dać obywatelom możliwość wyboru, czy w ogóle chcą należeć do OFE". - OFE powinny być tylko dla chętnych. Natomiast propozycja zawieszenia przekazywania składek do funduszy na pewien czas jest rozwiązaniem połowicznym, nie załatwia problemów złego systemu emerytalnego, jaki obecnie mamy w Polsce - ocenia Taranowska.
Przed miesiącem w obliczu budżetowych problemów o zawieszeniu na 14 miesięcy przekazywania pieniędzy do Otwartych Funduszy Emerytalnych zdecydował parlament Wegier.
Źródło: TVN CNBC, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC