Niemiecka sieć dyskontów Aldi, której reklamówki w PRL kojarzyły się Polakom ze spożywczym rajem, miała zawojować rynek nad Wisłą. Na razie jednak sieci idzie słabo. - Po ponad roku sieć ma w Polsce zaledwie ok. 20 sklepów – wynika z informacji "Rzeczpospolitej". Firma jak ognia unika ponoć komentowania swoich osiągnięć i planów.
Tempo rozwoju Aldiego w Polsce jest dalekie od oczekiwań. Od startu na początku 2008 roku spółka zwiększyła sieć sklepów o ledwo ponad 10. A wejście do Polski największej sieci dyskontowej w Europie traktowane było jako zapowiedź rewolucji na rynku i rękawica rzucona wprost liderowi sektora – Biedronce.
Kryzys? Wcale nie
– Niewiele wiemy o sytuacji w centrali. Ale z powodu recesji w Niemczech mogło się okazać, że nikt nie chce pompować kolejnych środków na inwestycje w Polsce, zwłaszcza w obecnej sytuacji rynkowej – mówi "Rz" Agnieszka Górnicka, prezes firmy doradczej Inquiry.
– A może po prostu model biznesowy przeniesiony z rynku niemieckiego słabiej się sprawdza w Polsce? Przyczyną z pewnością nie jest nasycenie rynku – miejsce na kolejne sklepy jest, bo konkurencja ciągle je otwiera. Poza tym sektor dyskontowy rozwija się obecnie bardzo szybko – zastanawia się Krzysztof Badowski, partner zarządzający firmy doradczej Roland Berger Strategy Consultants.
Bo rynek dyskontowy – zwłaszcza przy spowolnieniu gospodarczym, kiedy klienci chcą oszczędzać – rozwija się znacznie szybciej od pozostałych. Jak podaje firma Nielsen, w Polsce udział sieci dyskontowych wynosi ok. 12 proc., podczas gdy w Niemczech i Norwegii przekracza 40 proc. Roland Berger prognozuje, że w naszym kraju przyszłoroczne przychody tanich sklepów będą o niemal 40 proc. wyższe niż w 2007 roku.
(Nie) tak to się robi w Polsce
Bardziej rozmowni są konkurenci, którzy – choć nieoficjalnie – wymieniają główne biznesowe "grzechu" Aldiego. – Ludzie kojarzą Aldiego z niskimi cenami. Ale działając w tak małej skali, nie ma on szans na wysokie rabaty u producentów, dlatego na wstępie przegrywa nie tylko z Biedronką, ale też wieloma innymi sieciami – mówi gazecie prezes jednej z największych sieci w naszym kraju.
Dodatkowo Aldi opiera swoją ofertę niemal wyłącznie na towarach marki własnej, które w Polsce, choć zyskują na znaczeniu, odpowiadają tylko za ok. 10 proc. rynku, podczas gdy w Niemczech za ponad 40 proc.
Niemiecka centrala już na wstępie popełniła też kolejny błąd, koncentrując ekspansję głównie na zachodzie i południu Polski, gdzie Biedronka była słabsza. Jednak dzięki przejęciu sklepów Plusa i tam umocniła swoją pozycję. Dodatkowo w tych rejonach mocniejsze niż w pozostałej części kraju są Lidl czy Netto. Poza tym wybrano wiele bardzo słabych lokalizacji, które nie mają szans na zwrot inwestycji, nie mówiąc o przynoszeniu zysków.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24