O północy w nocy z czwartku na piątek rozpoczął się w Niemczech 24-godzinny ogólnokrajowy strajk personelu pokładowego linii lotniczych Lufthansa. Tego dnia odwołanych będzie co najmniej 900 z 1800 połączeń, m.in. sześć rejsów między Frankfurtem a Warszawą.
Skutki akcji protestacyjnej dla kilkuset tysięcy pasażerów odczuwalne są od rana, gdyż w nocy nie przewidziano żadnych lotów. W ciągu dnia anulowanych może być jeszcze więcej rejsów - poinformował rzecznik. Loty, których do tej pory nie odwołano, to przede wszystkim rejsy wykonywane przez spółki-córki Lufthansy, np. Germanwings. W piątki Lufthansa obsługuje średnio 170 tys. pasażerów.
To pierwszy tak duży strajk personelu pokładowego Lufthansy; szacuje się, że jego oddziaływanie na pracę przewoźnika będzie większe niż w przypadku wielkich strajków pilotów z 2001 i 2010 roku.
18 tys. pracowników strajkuje W piątkowym proteście bierze udział ok. 18 tys. pracowników zrzeszonych w związku zawodowym Ufo. Akcja ma objąć przede wszystkim największe niemieckie lotnisko we Frankfurcie nad Menem, a także inne wielkie porty lotnicze w Berlinie, Monachium, Duesseldorfie, Stuttgarcie i Hamburgu. W niektórych miastach zaplanowane są manifestacje. Związkowcy zdecydowali się na rozszerzenie strajku na cały kraj, ponieważ poprzednie, ograniczone tylko do wybranych miast akcje protestacyjne nie doprowadziły do przyjęcia związkowych postulatów. Jak ocenił rzecznik Lufthansy, rano sytuacja na frankfurckim lotnisku jest pod kontrolą. Przewoźnik za pomocą 55 tys. SMS-ów i e-maili uprzedził wcześniej pasażerów o możliwym odwoływaniu lotów, a także zatrudnił dodatkowy personel, który zajmuje się obsługą uziemionych na lotnisku pasażerów.
Żądają podwyżki
Piątkowy strajk ogólnokrajowy oraz wcześniejsze akcje to skutek załamania się 13-miesięcznych negocjacji między związkowcami a kierownictwem Lufthansy. Pracownicy zrzeszeni w Ufo po trzech latach bez podwyżek żądają podniesienia o 5 proc. swych uposażeń. Chcą ponadto, by linie lotnicze zrezygnowały z planów oszczędnościowych, przewidujących m.in. stworzenie spółki zatrudniającej nowych pracowników na gorszych warunkach. Lufthansa w rozmowach ze związkowcami zaproponowała podwyżkę o 3,5 proc. i kontrakty terminowe, na co druga strona się nie zgodziła.
Gotowi do rozmów W czwartek wieczorem szef Lufthansy Christoph Franz zadeklarował, że przewoźnik jest gotowy do dalszych rozmów, skrytykował jednak strajk personelu jako "zupełnie niewspółmierną" reakcję, która przyszła "jak grom z jasnego nieba" po ponad roku negocjacji. Podkreślił przy tym, że działania zmierzające do zmniejszenia kosztów operacyjnych, przeciw którym protestują związkowcy, są wymuszane przez rosnącą konkurencję w branży transportowej, m.in. ze strony tanich przewoźników, linii lotniczych państw znad Zatoki Perskiej oraz przez wysokie ceny ropy. Konkurenci Lufthansy, w tym Air Berlin, planują wykorzystanie w dniu strajku większych samolotów, by przechwycić część pasażerów. Na większą liczbę podróżujących przygotowują się także niemieckie koleje Deutsche Bahn, które w piątek zamierzają uruchomić wszystkie swoje składy.
Autor: mn//kdj / Źródło: PAP