Zakręcenie kurka z pieniędzmi dla amerykańskich gigantów motoryzacyjnych zmobilizowało Niemców do rozpoczęcia prac nad pomocą rządową dla dla Opla. Kanclerz Angela Merkel zapewniła, że rząd niemiecki pomoże każdemu, kto zainwestuje w znajdującą się w tarapatach firmę.
Merkel poinformowała też, że rozpoczęła pracę nad powołaniem zespołu złożonego z przedstawicieli rządu federalnego, krajów związkowych i banków inwestycyjnych, który ma prowadzić rozmowy z USA i General Motors - pisze serwis internetowy "Dziennika".
- Ta decyzja ma związek poniedziałkowym oświadczeniem Baracka Obamy, który zdenerwowany sytuacją w amerykańskiej branży motoryzacyjnej postanowił wreszcie wziąć się za porządki i zastopować transfer rządowych pieniędzy - mówi Leszek Lerch z Ernst & Young.
General Motors i Chrysler otrzymały już od państwa 17,4 mld dol. w gwarancjach pożyczek, ale w celu dokończenia programów restrukturyzacyjnych poprosiły niedawno o dodatkowe 21,6 mld dol. Jednak w poniedziałek administracja prezydenta Baracka Obamy zapowiedziała, że co prawda przekaże GM dodatkowe środki, ale wystarczające zaledwie na najbliższe 60 dni. Administracja domaga się od firm nowych planów restrukturyzacji przewidujących większe cięcia kosztów niż poprzednio.
Światełko w tunelu Chryslera
Dodatkowe warunki Obama przedstawił Chryslerowi. Firma, żeby otrzymać kolejne 6 mld dol., ma 30 dni na dopięcie fuzji z włoskim Fiatem. - Będziemy pracować normalnie - zapewnił z miejsca Robert Nardelli, szef Chryslera. Dodał, że przy wsparciu ze strony ministerstwa skarbu Chrysler, jego właściciel Cerberus oraz Fiat już osiągnęły porozumienie dotyczące kształtu ich globalnego sojuszu. Nie podał jednak szczegółów. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że możliwe są dodatkowe komplikacje. Podobno administracja Obamy chce, żeby udział Fiata w Chryslerze został uszczuplony w pierwszym etapie z wcześniej planowanych 35 do 20 proc. Fiat i Chrysler nie komentują jednak tych doniesień.
Europejski Opel?
Kłopoty amerykańskich koncernów motoryzacyjnych rozsierdziły niemieckiego wicekanclerza. Frank-Walter Steinmeier, który we wrześniowych wyborach będzie rywalem Merkel do objęcia fotela kanclerskiego, zaproponował wczoraj, żeby wszystkie europejskie rządy, w których swoje fabryki ma Opel, wsparły firmę, obejmując w zamian w niej udziały.
Zgodnie z planem Steinmeiera, udział General Motors w nowej spółce stopniałby do 50 proc. minus jedna akcja. - Preferowałbym prywatnego inwestora w Oplu, ale na to nie ma czasu. Doraźnym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest więc zaangażowanie państwa - powiedział wicekanclerz Niemiec.
Mosty Merkel
Tego pomysłu zdaje się nie podzielać Angela Merkel, która nie wspomniała nic na temat możliwości przejęcia przez państwo udziałów w spółce. Zastrzegła tylko, że by pomóc firmom przetrwać kryzys, państwo może co najwyżej „budować pomosty”, np. w formie poręczeń - pisze pisze serwis internetowy "Dziennika".
Co na to GM? Carl-Peter Forster, prezes GM Europe, zapewnił, że firma przygotowuje grunt dla pokonywania sprzeciwu wobec pomocy państwa dla Opla. Przypomniał, że GM zatrudnia bezpośrednio w Europie niemal 56 tys. osób. Ponad 2,5 tys. jest zatrudniona w polskim zakładzie w Gliwicach.
Źródło: dziennik.pl