Związane z kryzysem problemy na rynku pracy sprawiają, że rośnie liczba niespłacanych hipotek. Banki nie chcą jednak przejmować mieszkań, zwłaszcza tych kupionych "na górce", które w przeciągu kilku miesięcy uległy mocnej przecenie. Dlatego oferują swoim klientom renegocjację umowy kredytowej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Z ostatnich danych firmy Info Monitor wynika, że liczba klientów, którzy zalegają z płatnością zobowiązań (nie tylko hipotecznych) powyżej 60 dni, wynosi 1,29 miliona– W ciągu najbliższych dwóch lat poziom zagrożonych należności wobec banków co najmniej się podwoi – prognozuje Wojciech Kwaśniak, doradca prezesa NBP, były szef nadzoru bankowego. Wynika to głównie z tego, że w ostatnich latach banki udzielały kredytów hipotecznych na bardzo liberalnych zasadach. A w związku z rosnącym bezrobociem część klientów nie jest w stanie ich spłacać w terminie. – Niespłacane kredyty banki będą musiały restrukturyzować. Przejmowanie zabezpieczeń w postaci nieruchomości wcale nie jest dla nich korzystne – dodaje Kwaśniak.
Zaskoczeni kryzysem
Niektóre banki już wyciągają rękę do klientów w kłopotach. Największy kredytodawca – PKO BP – przy okazji informowania o zmianie tabeli opłat i prowizji przypomniał klientom, że dopuszcza możliwość zmian warunków kredytowania, zwłaszcza wydłużenia okresu spłaty. - Jeżeli rata zaciągniętego kredytu lub pożyczki przekroczy aktualne i przewidywane możliwości Państwa budżetu domowego, w wyniku czego istnieje zagrożenie, że nie będą Państwo w stanie spłacać regularnie rat w wymaganej wysokości, zachęcamy do zwrócenia się do oddziału, aby sprawdzić możliwości zmiany w warunkach kredytowania – pisze bank w liście do klientów.
– Traktujemy to jako działanie edukacyjne, ponieważ klienci często boją się przyjść do banku i poinformować o tym, że mają kłopoty ze spłatą rat. Tymczasem chodzi o to, by zareagować jak najwcześniej i zapobiec sytuacji, w której rozpocznie się procedura windykacyjna – wyjaśnia Izabela Świderek-Kowalczyk z PKO BP.
Problem kosztuje
Pozostałe banki także deklarują, że są skłonne pójść na rękę klientom, którzy mają problemy z obsługą zadłużenia. – W Banku BPH klient, który posiada kredyt hipoteczny, może wnioskować w uzasadnionych przypadkach, takich jak utrata pracy, zmiana poziomu dochodów czy problemy zdrowotne o zawieszenie spłaty rat kapitałowych kredytu na okres nie dłuższy niż sześć miesięcy – tłumaczy Małgorzata Dłubak z Banku BPH. W tym okresie klient spłaca jedynie bieżące odsetki. Odpowiedni aneks do umowy kosztuje tam jednak 150 zł. Millennium Bank "kasuje" za niego 100 zł, a mBank - 0,5 proc. kwoty pozostałej do spłaty.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24