- Polska nie stanie się drugą Argentyną, a rząd Donalda Tuska nie zadłuży Polaków, tak jak czyniono to w przeszłości - zapowiedział w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. W czasie nadzwyczajnej debaty na temat kryzysu gospodarczego przyznał, że Polska idzie przez kryzys inną drogą niż inne kraje, ale też jego zdaniem nasza sytuacja jest inna.
Minister Jacek Rostowski podkreślił, że polska gospodarka ma zdrowy system bankowy, choć jej słabością jest drogi dług państwowy. - W tym roku Polsce nie będzie łatwo sprzedawać obligacje Skarbu Państwa - powiedział. - Tylko w 2009 roku, żeby zrealizować nasz budżet, musimy pożyczyć 155 mld zł. Nasze potrzeby pożyczkowe są 8 razy większe niż nasz deficyt. Te pieniądze musimy zdobyć, sprzedając obligacje Skarbu Państwa - wyjaśnił.
- Istnieje niebezpieczeństwo, że idąc drogą większego deficytu, doszlibyśmy do sytuacji, w której są Węgry. Wpadlibyśmy wtedy w pułapkę zadłużenia, zmuszeni bylibyśmy zaciągać coraz większe długi, żeby spłacić wcześniejsze zobowiązania. Nigdy nie dopuścimy do takiej sytuacji - powiedział Rostowski.
Jak dodał, "musimy być jednak przygotowani także na scenariusze, w których będziemy zmuszeni wybrać mniejsze zło". - Został przygotowany wariant awaryjny do budżetu na 2009 r. Dostosowaliśmy w nim wydatki do prognozy niskiego wzrostu na poziomie 1,7 proc. Jeśli będzie lepiej, to będziemy mogli wrócić do zapisów ustawy budżetowej - poinformował minister.
Polska droga przez kryzys
Minister Rostowski powiedział, że Polska idzie inną droga przez kryzys niż pozostałe kraje, bo nasza gospodarka znajduje się w odmiennej sytuacji. - Polskę ominął kryzys bankowy; nie musieliśmy ratować żadnego banku - powiedział. Mimo to - jak podkreślił minister - rząd przygotował "ustawy na wypadek kryzysu bankowego w Polsce".
Wśród nich wymienił: ustawę o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, zwiększającą gwarancje na depozyty bankowe do równowartości 50 tys. euro, oraz ustawę o instrumentach płynności sektora finansowego, zabezpieczającą finansowanie kredytów dla rodzin i przedsiębiorstw.
Rostowski podkreślił też, że wyjście Polski z kryzysu powinno być oparte na "rozruszaniu akcji kredytowej". - W normalnej sytuacji to domena NBP, a nie rządu. I tam powinny kierować się pytania o poziom kredytu - zaznaczył. Zapewnił jednak, że w razie "zatkania kanału kredytowego", rząd dokapitalizuje Bank Gospodarstwa Krajowego o 5 mld zł.
Euro lekiem na całe zło
Rostowski zaznaczył, że najlepszym lekarstwem na kryzysem jest wejście Polski do strefy euro. - Przykład słabości złotego, która zwiększyła znacząco nasze koszty obsługi długu, pokazuje jakie byłyby korzyści z wejścia do strefy euro. W tym roku, jeśli kurs pozostanie na poziomie 4,8 zł za euro, to będzie to kosztowało budżet państwa 1 mld 400 mln zł dodatkowych odsetek - ocenił minister finansów.
Powiedział, że gdyby w Polsce obowiązywała europejska waluta, to nie istniałby problem opcji walutowych. - Takich opcji by nie było, gdybyśmy byli w strefie euro czy nawet w ERM2 - zaznaczył.
Minister scharakteryzował też "filozofię polskiej drogi przez kryzys". - Po pierwsze: pragmatyzm, a nie dogmatyzm; po drugie: bez paniki; po trzecie: praktyczne polskie rozwiązania dla polskiej gospodarki; po czwarte: bezpieczeństwo - wyliczał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP