Wielki bank inwestycyjny Goldman Sachs ogłosił, że zakończył grę na zniżkę złotego zarabiając 8 proc. od zainwestowanych pieniędzy. Po tej informacji wartość polskiej waluty zaczęła gwałtownie rosnąć. Jednak przerażające dane o spadku produkcji przemysłowej odwróciły ten trend. Złoty po południu słabł z godziny na godzinę. I nie wiadomo, kiedy ten spadek się zatrzyma.
Od samego rana wartość złotego rosła. Krótko przed 13 za na rynku międzybankowym szwajcarskiego franka płacono już około 3,11 złotego, za euro 4,632 zł, zaś za dolara 3,67 zł. Oznacza to, że od środowego fixingu polska waluta odzyskała do franka i euro ponad 3 procent wartości, zaś do dolara ponad dwa procent.
Jeszcze po godzinie 10.30 średni kurs franka szwajcarskiego wynosił 3,14 zł, euro 4,68 zł, a dolara - 3,70 zł. W okolicy tych poziomów kurs utrzymywał się przez następną godzinę, potem znów podążył w dół.
Na środowym fixingu NBP za euro płacono jeszcze 4,89 zł, za dolara 3,89 zł, a frank szwajcarski kosztował 3,31 zł.
Spekulant zamyka krótkie pozycje
Goldman Sachs w nocie do klientów przesłanej w środę wieczorem napisał, że kończy grać na zniżki walut takich jak złoty, czeska korona i węgierski forint, gdyż straciły już bardzo wiele na wartości do euro i obecna ich słabość nie odpowiada fundamentom makroekonomicznym i widocznej wcześniej nierównowadze zewnętrznej, ale wynika ze spekulacyjnego "przestrzelenia". Bank oczekiwał spadku wartości złotego od początku roku o 6 proc., a złoty stracił aż 12,2 proc.
Umocnienie złotego miało też związek z wpuszczeniem na rynek euro pochodzącego ze środków unijnych. Na krok taki zdecydował się rząd w środę, co przyniosło od razu efekt spadku kursu euro.
W czwartek minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział kolejną wymianę unijnych euro na złote. Zapytany w Sejmie przez dziennikarzy, czy przewiduje kolejną wymianę, Rostowski odpowiedział: "W jakimś momencie - tak".
- Chodziło o to, żeby sprzedać euro w momencie, kiedy jest drogie i to zrobiliśmy. Państwo polskie na tym zarobiło - dodał Rostowski. Ale komunikatu o wymianie w czwartek nie było, co oznacza, że rząd nie sprzedawał euro.
Pogrom po 14.00
O 14.00GUS podał dane o produkcji przemysłowej w styczniu. Były one fatalne i znacznie gorsze od prognoz. Produkcja przemysłowa w styczniu spadła o 14,9 proc. rok do roku. W porównaniu z grudniem produkcja spadła o 4,4 proc. To spowodowało, że złoty w popołudniowym handlu zaczął się szybko osłabiać. Do 18.00 od dziennych maksimów stracił ponad 13 groszy do dolara, ponad 15 do euro i 11 groszy do franka. jednak do dolara i franka był i tak silniejszy niż na zamknięciu w środę, a do euro minimalnie słabszy.
Jak dalece złe dane o produkcji osłabią złotego w najbliższych dniach? Nie wiadomo. - Bezmyślna panika zaczyna zanikać, inwestorzy zaczynają się przyglądać fundamentom gospodarki - powiedział PAP Marcin Turkiewicz, diler walutowy z BRE Banku.
Panika zanika, spekulanci zamykają pozycje ale fundamenty gospodarki okazują się gorsze od oczekiwań. Jednak po 18 w czwartek złoty znowu trochę się umocnił do 4,77 za euro, 3,76 za dolara i 3,20 za franka.
Źródło: Polskie Radio, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu