Trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym. Między innymi takie kryterium będzie musiał spełnić przyszły szef Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Tak zdecydowała rada nadzorcza giełdy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie poprzedzające tę decyzje zdarzenia – ustaliła „Rzeczpospolita”.
Kadencja zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie na czele z prezesem Ludwikiem Sobolewskim upływa w czerwcu. W miniony czwartek zdecydowała, że wymogiem, jaki będą musieli spełnić kandydaci na przyszłego szefa GPW, jest trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym. Jak pisze "Rzeczpospolita", stało się to w dziwnych okolicznościach.
Dziennik opisuje dzień, w którym doszło do podjęcia uchwały. W środę 18 lutego, rada giełdy uchwaliła, że nowy prezes musi legitymować się pięcioletnim stażem pracy w instytucjach finansowych nadzorowanych przez polskich regulatorów, w tym trzyletnim w ich zarządzie.
Tylko trzyletni staż
W piątek telefonicznie, a następnie w rozmowie bezpośredniej zostałam poinformowana przez ministra Chyczewskiego, że żąda reasumpcji uchwały podjętej przez radę giełdy 18 lutego w sprawie postępowania kwalifikacyjnego na członków zarządu i/lub mojej rezygnacji z rady giełdy i pracy w ministerstwie w przypadku mojego odmiennego stanowiska. Małgorzata Kalicka
Dwa dni później – według informacji „Rzeczpospolitej” – nadzorujący GPW wiceminister skarbu Michał Chyczewski w rozmowie z członkami rady reprezentującymi Skarb Państwa (który ma 98,8 proc. akcji GPW) domaga się reasumpcji głosowania i złagodzenia wymogów zapisanych w uchwale. Jego zdaniem wystarczyłoby, gdyby kandydaci na wszystkich członków zarządu mieli za sobą trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym.
Po rozmowie z wiceministrem, Małgorzata Kalicka (urzędniczka resortu skarbu zasiadająca w radzie giełdy) wysyła e-mail do wszystkich jej członków. "Rzeczpospolita" dotarła do jego treści. "W piątek telefonicznie, a następnie w rozmowie bezpośredniej zostałam poinformowana przez ministra Chyczewskiego, że żąda reasumpcji uchwały podjętej przez radę giełdy 18 lutego w sprawie postępowania kwalifikacyjnego na członków zarządu i/lub mojej rezygnacji z rady giełdy i pracy w ministerstwie w przypadku mojego odmiennego stanowiska" - miała pisać Kalicka.
W dalszej części e-maila Kalicka sugeruje, że należałoby się wycofać z już przyjętych wymogów wobec przyszłego prezesa, bo – jak pisze – nie przypomina sobie, by były one „intencją rady”.
Tydzień później rada w trybie obiegowym zmienia uchwałę i łagodzi próg dostępności dla kandydatów na prezesa GPW po myśli wiceministra.
Małgorzata Kalicka, autorka e-maila, do którego dotarła „Rz”, odmówiła komentarza. Podobnie jak sekretarz rady Sebastian Skuza pracujący na co dzień w resorcie finansów.
Wiceminister: Nie wydawałem instrukcji
– Ani ja, ani nikt z kierownictwa Ministerstwa Skarbu nie dawał członkom rady giełdy żadnych instrukcji dotyczących postępowania kwalifikacyjnego – zapewnia wiceminister Michał Chyczewski.
Nie ukrywa jednak, że uznał pierwotną, uchyloną w czwartek uchwałę rady za „głęboko nieodpowiednią”. Między innymi dlatego, że „ zapis o konieczności posiadania pięcioletniego stażu pracy w polskiej instytucji finansowej, w tym przez trzy lata w zarządzie tej instytucji, odcina możliwość kandydowania między innymi polskim menedżerom z banków inwestycyjnych, które nie znajdują się pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, gdyż są zarejestrowane np. w Londynie”.
Skąd taka reakcja?
Jak pisze "Rz", od członków rady można natomiast nieoficjalnie usłyszeć, że gwałtowna reakcja Michała Chyczewskiego związana była z faktem, że przyjęte w środę kryteria uniemożliwiły start w konkursie typowanym przez niego osobom, w tym jemu samemu. Chyczewski, który wcześniej m.in. pracował w biurze analiz Banku BPH, jednak zaprzecza. – Jak już mówiłem kilkakrotnie, nie zamierzam startować w konkursie do zarządu GPW – podkreśla.
Wiceminister nie chce komentować sprawy e-maila Małgorzaty Kalickiej.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24