Planowane sankcje Zachodu wobec Rosji po referendum na Krymie będą miały znikomy wpływ na gospodarkę - ocenił rosyjski minister gospodarki Aleksiej Uljukajew.
Prawdopodobnie w poniedziałek 17 marca Stany Zjednoczone i Unia Europejska ujawnią listę 120-130 wyższych urzędników rosyjskich, na których nałożone zostaną sankcje. Chodzi o zamrożenie aktywów i zakaz wydawania im wiz. Zadecydować o tym mają na spotkaniu ministrowie spraw zagranicznych UE. - Musimy być przygotowani na zagrożenia, które prawdopodobniej pojawią się po 17 marca - oświadczył Uljukajew w telewizji Rossija 24. - Ale wydaje mi się, że ich znaczenie gospodarcze nie będzie miało wymiaru globalnego. Nie spodziewam się, szczerze mówiąc, jakiejkolwiek decyzji, która mogłaby negatywnie wpłynąć na nasze obroty handlowe czy projekty inwestycyjne - stwierdził. Minister wierzy, że amerykańsko-rosyjska współpraca gospodarcza nadal będzie kontynuowana. - Fale polityczne przychodzą i odchodzą, ale biznesowa współpraca trwa. Robimy wszystko, co pozwoliłyby Rosji i Stanom Zjednoczonym, jak najszybciej powrócić na ścieżkę konstruktywnej współpracy handlowo-gospodarczej - powiedział. Jak dodał, nie spodziewa się spadków na rosyjskiej giełdzie po referendum w Krymie. - Rynki już to uwzględniły to ryzyko - ocenił. W tym miesiącu rosyjskie indeksy giełdowe spadły o 15 proc.
Autor: rf/klim/ / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia