Minister pracy Jolanta Fedak nadal sprzeciwia się przeznaczeniu pieniędzy z Funduszu Pracy na pomoc w spłacie kredytów hipotecznych dla osób, które utraciły zatrudnienie. Minister podkreśla, że nie jest to możliwe bez zmiany obowiązujących przepisów.
- Rozważania, czy z Funduszu Pracy można byłoby przekazać na pomoc w spłacie kredytów zaciągniętych przez bezrobotnych 350 mln zł czy inną kwotę, jest kwestią całkowicie wtórną - powiedziała Jolanta Fedak.
Minister przypomniała, że "Fundusz Pracy działa na podstawie sztywnego planu finansowego i ma do spełnienia konkretne cele. Ani zaś w planie finansowym Funduszu, ani wśród jego celów nie ma mowy o spłacaniu długów, w jakie popadli bezrobotni".
Fedak podkreśliła, że jest raczej zwolenniczką poglądu, iż udzielaniem pożyczek powinny zajmować się banki. - W Komisji Trójstronnej trwają rozmowy nad podpisaniem kompleksowego porozumienia w sprawie rozwiązań na rynku pracy na czas kryzysu. Jedno z nich dotyczy pomysłu pomocy bezrobotnym w spłacie kredytów mieszkaniowych. Jednak na razie nie ma jeszcze żadnych ostatecznych ustaleń - zaznaczyła.
Minister pracy o swoich wątpliwościach w sprawie pomysłu przeznaczeniu pieniędzy z Funduszu Pracy mówiła już we wtorek. Jednak dzień później pilotujący nowe przepisy minister w Kancelarii Premiera Michał Boni zapewnił, że "nie ma dysonansu w rządzie" w sprawie źródła pochodzenia pieniędzy.
350 milionów jest
Rzeczniczka rzeczniczka prasowa resortu pracy Bożena Diaby ujawniła w czwartek, że Fundusz Pracy ma w planie na ten rok ok. 350 mln zł wolnych środków. - Przesłaliśmy premierowi tegoroczny plan finansowy Funduszu Pracy. Wskazaliśmy, że na razie środki, które mogłyby być przekazane bezrobotnym na pomoc w spłacie kredytów mieszkaniowych, to tylko ok. 350 mln zł, które nie mają konkretnego przeznaczenia - mówiła Diaby. Zaznaczyła, że za tydzień, najdalej dwa, resort przekaże premierowi szczegółowe wyliczenia.
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że pomoc w spłacie kredytów hipotecznych będzie udzielana wszystkim bezrobotnym, którzy utracili pracę. Intencją rządu jest, by zwrot tej pomocy odbywał się po znalezieniu przez kredytobiorcę pracy.
W środę Michał Boni doprecyzował w wypowiedzi dla TVN CNBC Biznes, że miesięczna dopłata do kredytu wynosiłaby 500-1200 zł. Wysokość pomocy zależałaby od indywidualnej sytuacji kredytobiorcy, który mógłby z niej korzystać maksymalnie przez rok. Dopłata miałaby charakter pożyczki, którą trzeba byłoby zacząć spłacać po dwóch latach. Pożyczka nie byłaby dodatkowo oprocentowana. Okres jej spłaty wynosiłby 5 do 10 lat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24