Miało być pięknie: tracisz pracę - Fundusz Pracy pomaga ci spłacić hipoteczny kredyt na mieszkanie. Najpierw miała to być bezzwrotna pomoc, potem - już tylko pożyczka, a teraz... okazuje się, że takiej pomocy może wcale nie być.
Pomysł rzucony przez premiera, a podchwycony przez szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego kwestionuje PSL-owska minister pracy Jolanta Fedak. Jej zdaniem w pierwszej kolejności to banki, a nie rząd powinny pomóc bezrobotnym w spłacie kredytów mieszkaniowych.
W jej opinii, to właśnie banki powinny były zadbać o ubezpieczenie udzielanych kredytów. Jeśli zaś tego nie zrobiły, to teraz powinny takie kredyty restrukturyzować i umożliwić tym, którzy stracili pracę wydłużenie okresu spłaty, obniżenie rat czy wakacje kredytowe.
Pomysł, by bezrobotnym przez rok spłacać kredyty pieniędzmi z Funduszu Pracy, minister Fedak uznała za "potrzebny". Jednocześnie jednak zastrzegła, że "z prawnego punktu widzenia, taka pomoc 'wprost' nie jest możliwa". - Fundusz celowy [Fundusz Pracy jest funduszem celowym - red.] nie może być skierowany na spłatę długów bankowych. Chcąc pomóc bezrobotnym w spłacie tych kredytów należałoby raczej zwiększyć zasiłki - mówi minister pracy na łamach "Gazety Prawnej".
Według jej słów, lepiej, by bezrobotny sam decydował, ile przeznaczy na spłatę długu, a ile na bieżące utrzymanie rodziny.
Związkowcy także przeciwni
Natomiast zdaniem przewodniczącego "Solidarności" Janusza Śniadka, wszyscy bezrobotni mają kłopoty finansowe i powinni być traktowani jednakowo. Jak mówi lider związku, nie może być rozróżnienia, czy ich problemem jest brak możliwości spłacania kredytu na mieszkanie, czy wyżywienie rodziny.
Szef "Solidarności" pomysł finansowania spłaty kredytów hipotecznych z Funduszu Pracy uznał za "niepoważny". - Na takie wpłaty nie pozwala prawo, a do tego Fundusz nie ma wystarczających środków - cytuje jego wypowiedź "Gazeta Prawna".
Źródło: Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24