- Sebastian Mikosz został pełniącym obowiązki prezesa PLL LOT - poinformował rzecznik przewoźnika Wojciech Kądziołka po zakończeniu walnego zgromadzenia spółki. Jego głównym celem będzie znalezienie nowego inwestora dla borykającej się z poważnymi problemami spółki. Wśród kandydatów wymieniana jest m.in. niemiecka Lufthansa.
Dotychczasowy prezes spółki Dariusz Nowak złożył rezygnację w czwartek. Zrobił to również przewodniczący Rady Nadzorczej Jacek Kseń.
Sebastian Mikosz jest dyrektorem w międzynarodowej firmie doradczej Deloitte w Warszawie. Ukończył francuski Instytut Studiów Politycznych, potem pracował w firmie Arthur Andersen w Paryżu. W 2001 r. objął stanowisko Dyrektora Generalnego Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce, a w latach 2003 - 2006 był wiceprezesem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Potem pracował jako Dyrektor Zarządzający w międzynarodowej firmie doradztwa personalnego The Amrop Hever Group.
Nie(LOT)
Nowy prezes będzie miał sporo pracy, bo LOT boryka się przynajmniej z kilkoma poważnymi problemami. - LOT jest w fatalnej kondycji. Z jednej strony straty spowodowane opcjami na paliwo, z drugiej straty na poziomie operacyjnym, przerosty zatrudnienia, mnóstwo związków zawodowych – ocenia Tomasz Hypki, ekspert ds. lotnictwa.- Jednocześnie nie ma za bardzo co sprzedać. Została jedynie siedziba firmy albo Cargo – dodaje.
Podobnego zdania jest Krzysztof Zalewski z miesięcznika "Lotnictwo". – Nasz narodowy przewoźnik od lat przeżywa kryzys. Próbą jego przezwyciężenia było wejście do sojuszu Star Alliance. Jednak obecnie wiele to nie pomaga. Kolejną próbą było wejście w tanie przeloty i stworzenie Centralwings – bez powodzenia – podkreśla.
- W związku z trudną sytuacja finansową spółki, Skarb Państwa oczekuje zdecydowanych działań - powiedział nam rzecznik resortu Maciej Wewiór.
Problemy przewoźnika
Na początku lutego „Rzeczpospolita” informowała, że straty LOT-u mogą wynieść ok. 500 mln. zł. Na samych transakcjach zabezpieczających na paliwo narodowy przewoźnik miał stracić w ubiegłym roku 300 milionów zł. Prezes LOT-u Dariusz Nowak pytany wówczas przez Polską Agencje Prasową o poniesione przez spółkę straty z tego tytułu, odparł, że ich oszacowanie znajdzie się w sprawozdaniu finansowym spółki. - Ale na grudzień 2008 r. wycena tych instrumentów - a nie suma strat - wyniosła minus 120 mln dolarów - podkreślił.
Paliwo do prokuratury
Na czym polegały kłopotliwe dla LOT-u transakcje? Firmy lotnicze kupują paliwo po określonych wcześniej cenach, by w ten sposób zabezpieczyć się przed gwałtownym ich wzrostem. Tak robił też LOT. W połowie 2008 r. przewoźnik "zaklepał" sobie dostawy paliwa na dwa lata naprzód po ustalonej cenie. Za baryłkę ropy płacono wtedy ok. 140 dol., ale eksperci prognozowali, że ceny mogą wzrosnąć nawet do 200 dol. Tak się jednak nie stało. Przeciwnie - w drugiej połowie roku notowania ropy zaczęły wyraźnie spadać i dziś są ponad trzykrotnie niższe. LOT musi jednak płacić cenę, którą ustalił w zeszłym roku. Tak przynajmniej twierdzą związkowcy firmy.
W odpowiedzi na te zarzuty LOT zastrzegł, że mimo podpisanych umów kupuje paliwo po cenach rynkowych, tylko "kontrakty generują ujemne przepływy pieniężne i powodują wzrost realnych wydatków na paliwo". W styczniu związkowcy złożyli jednak do prokuratury zawiadomienie o "podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przewoźnika w sprawie kontraktów na zakup paliwa".
Opcje walutowe pomogły?
Jednocześnie media spekulują na temat inwestycji LOT-u w opcje finansowe. Również w tej sprawie związkowcy NSZZ "Solidarność" z LOT-u zwrócili się do zarządu z pytaniem, czy spółka zawierała z bankami takie umowy. Jan Kreczmar, dyrektor komunikacji korporacyjnej z LOT potwierdził TVN24, że firma posiadała opcje walutowe. - Nie jest to jakaś istotna część operacji finansowych firmy – zapewnia jednak. - Możemy nawet powiedzieć, że mamy wycenę dodatnią na koniec ubiegłego roku – dodaje.
Zdaniem jednego z wysoko postawionych menedżerów firmy, na złą sytuację nałożyły się m.in. błędne decyzje gospodarcze, jak uruchomienie połączenia z Pekinem bez odpowiedniego przygotowania. Nie bez znaczenia jest również opóźnienie w dostawie nowego Boeinga dla LOT-u. – Jednak przede wszystkim do fatalnej sytuacji przyczyniło się upolitycznienie spółki i obsadzenie władz ludźmi, którzy nie mają pojęcia o lotnictwie – komentuje anonimowo. W ostatnich trzech latach prezesi wymieniali się kilkakrotnie.
Program naprawczy
W sierpniu ubiegłego roku prezes Dariusz Nowak przedstawił program naprawczy firmy. Zakładał on m.in. likwidację części połączeń lotniczych oraz dostosowanie do realnych prognoz popytu i sezonowości. Zdecydowano się na wstrzymanie lotów na trasach Warszawa – Pekin, Wrocław – Bruksela, Warszawa – Kaliningrad, Warszawa – Hanower, zmniejszono częstotliwość innych lotów.
Jednocześnie władze firmy rozmawiają ze związkami zawodowymi na temat zwolnień grupowych. Przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego PLL LOT Elwira Niemiec poinformowała dziennikarzy, że oficjalne zawiadomienie o planowanych zwolnieniach grupowych pracodawca przesłał 29 stycznia. Nie podał jednak, ilu pracowników chce zwolnić. Niemiec powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej, że zwolnienia miałyby dotyczyć ponad 40 kategorii stanowisk w administracji - od kierowników biur i działów po sekretarki. Dodała, że piloci i stewardessy nie byli wymienieni w piśmie, ale około 50 osób z tych grup straciło pracę w ubiegłym roku.
Co dalej ?
Rynek spekuluje na temat możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji. Ministerstwo Skarbu Państwa planuje umożliwienie jeszcze w tym roku uczestnictwa prywatnego inwestora w akcjonariacie PLL LOT, a więc wprowadzenie dodatkowego współudziałowca. Nieoficjalnie mówi się o Lufhansie oraz bogatych liniach lotniczych z krajów arabskich oraz Azji. Jednak część ekspertów uważa, że LOT jest w tak kiepskiej sytuacji, że bez odpowiedniego wsparcia od rządu trudno będzie znaleźć jakiegolowiek inwestora.
Obecnie Skarb Państwa ma 67,97 proc. akcji przewoźnika. Pozostałe akcje są w rękach syndyka Swissaira, byłego inwestora w LOT, poprzez spółkę SAirLines B.V. (25,1 proc.) oraz pracowników (6,93 proc.)
Źródło: tvn24.pl, TVN CNBC Biznes